Nareszcie dorosłam! Myślałam, że nie doczekam się tego dnia. W urodziny(moje i Dako) świetnie się bawiłyśmy z rodziną i przyjaciółmi rodziców. Niestety, tylko z przyjaciółmi rodziców... W czasie naszego dzieciństwa, tylko my byłyśmy szczeniakami w watasze. Tak więc byli tam sami starsi. Przyzwyczaiłam się już do takiego towarzystwa. Mama udzieliła mi i Dakocie dzisiaj kazanie na temat dorosłości, że nie jest taka fajna, trzeba być odpowiedzialnym itp. Jednak ja postanowiłam się zabawić i urządziłam na polance małą imprezkę. Przyjść mógł każdy, ponieważ rodzice, pani Miraly, Bella oraz Remus byli na dłuuugim polowaniu. Tak więc wszyscy, którzy mogli mieć coś przeciwko, "zostali zlikwidowani". Na mojej imprezie oczywiście była Dakota, dzieci Belli i Remusa, Silver, Adreoo i kilku innych. Wśród tych kilku innych wypatrzyłam jednego przystojniaczka. Był starszy, ale co mi tam. Podeszłam do niego.
-Siemka, jak ci się podoba?
-Fajnie jest, dzięki że mogłem przyjść. Ty zapewne jesteś Alexia?
-Tak. A tobie jak na imię?
-Brian.
-Słodkie.-odparłam z uśmiechem, na co basior zareagował śmiechem.
-Jakie tam słodkie, zwyczajne. Skąd macie radio?-spytał zdziwiony.
-Moja matka kiedyś ukradła ludziom.-powiedziałam z dumą.
-Świetna muzyka.
-A może zatańczymy?-zamrugałam rzęsami zalotnie.
<Brian?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz