-Oh, West...-zaczęłam
-Jest śliczny-dodałam po chwili.
-Cieszę się, że Ci się podoba-powiedział.
-Może przejdziemy się tak jak kiedyś Aleją Drzew?-zaproponowałam.
-Okay-odpowiedział.
Szliśmy sobie już parę dobrych minut, gdy zaczęliśmy iść coraz bliżej ,i bliżej. Weszliśmy na polanę i moją łapę położyłam na Westa łapę. Zaczerwieniłam się, on to odczuł. Sytuacja zrobiła się taka...dziwna, żeby ją rozluźnić wywróciłam go na trawę. Zaczął się turlać i ja też. Po chwili zaproponował, żebyśmy poszli nad jeziorko. Zgodziłam się i po kilku minutach pływaliśmy w ciepłej wodzie. Zawsze miło spędzaliśmy przy sobie czas, a ja uwielbiałam się z nim spotykać. Przepłynęłam koło niego i pociągnęłam za ogon. Równie szybko jak się tam pojawiłam, zniknęłam, tzn. popłynęłam prędko w dół. West pomyślał, że to była to duża ryba przepływająca obok i zaczął ją gonić. Naprawdę komicznie to wyglądało. Wynurzyłam się z wody i perliście zaśmiałam. Basior również się wynurzył, bardzo blisko mnie...
-Co cię tak śmieszy, Rebeko?-spytał z uśmiechem.
-Ty-znów się roześmiałam-To ja cię pociągnęłam za ogon, biedna rybka.
-Osz ty!-krzyknął rozbawiony West i ochlapał mnie wodą. Złapał mnie w pasie i byliśmy tak blisko siebie, że przez chwilę nie mogłam oddychać.
-West, musisz wiedzieć, że....
-Że?-spytał i puścił mnie.
-Że cię kocham.-spuściłam głowę w dół i patrzyłam się na swoje wodne odbicie.
<West? A ty co czujesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz