Najspokojniej w świecie
leżałem w jaskini mojej i Arisy. Myślałem że tak będzie do końca dnia
ale do jaskini weszła partnerka z małymi szczeniakami.
-Wróciłaś!-krzyknąłem radośnie. Zaraz potem zrobiłem dziwną minę widząc dwie, małe wadery na jej plecach.
-Co to za szczeniaki?-spytałem.
-Nasze.-odparła cicho.
-Nasze?-powtórzyłem głucho.
Nie mogłem uwierzyć! Nawet nie wiedziałem kiedy ona była w ciąży!
-Tak. Urodziłam je w drodze powrotnej.-powiedziała głośno i wyraźnie.-I jak zapewne wiesz, one są też twoimi dziećmi.
-Tak.-odparłem, podrapałem się w głowę, a następnie powiedziałem: -Ale pamiętasz o Silverze? -Spytałem.
-No tak...
-No więc on też
jest naszym przyszywanym dzieckiem, już dorosłym. On też jest ważny
chociaż ma własną jskinię i wgl. -I postanowiłem zmienić temat. -Aaaa...
Jak one wgl mają na imię?
-Ta tutaj to Alexia... A dla drugiej wybór imienia zostawiłam tobie :)
-To może... Dakota! -Wykrzyknąłem a Arisa się uśmiechnęła.
-No pewnie ale... Czekaj zaraz wracam! -I wybiegła z jaskini jak szalona.
Nie wiedziałem czemu się tak śpieszyła ale to chyba ja jestem niańką tych małych urwisów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz