Byłam naprawdę wdzięczna Danielowi.
"Skromniś" - myślałam, słysząc jego wymówki
- Słuchaj - jestem ci wdzięczna i kropka! Uratowałeś mi życie. - powiedziałam - I nie próbuj zaprzeczyć! - krzyknęłam, widząc, że nie chce się ze mną zgodzić.
- Dobra... - "obraził się"
Delgado zachichotał
- O co ci chodzi? - zapytałam
- Nic... - nie mógł się powstrzymać od śmiechu
- Delgado! - krzyknęłam
- Co?
- Gadaj!
- Bo... Wyglądacie jak para...
Skamieniałam. Zauważyłam, że Daniel dyskretnie ode mnie odszedł i podszedł bliżej Delgado
"No pięknie..." pomyślałam
- Wyglądamy... - podkreśliłam, odwróciłam się i odeszłam
Byłam zła na brata. Nie, że Damian nie jest fajny, ale Delgado przesadził... Poszłam nad jezioro. Weszłam do chłodnej wody. Za pomocą magii, sprawiłam, że nie było mi zimno.
Po dłuższym czasie pływania, wyszłam z wody i położyłam się na brzegu. Susząc futro, patrzałam na zachodzące słońce.
Gdy tak patrzałam, obok mnie położył się obok mnie Silver. Spojrzałam na niego.
- Coś się stało?
- Nic... - westchnęłam
- Przecież widzę...
- Po prostu Delgado mnie zdenerwował... - uśmiechnęłam się delikatnie
- Tylko?
- Tak...
- Jak zdenerwował?
- Bardzo...
- W jaki sposób?
- Czemu pytasz? Przecież prawie się nie znamy
- Ponieważ nie miałem co robić... Poszedłem nad jezioro i zauważyłem piękną waderę... - uśmiechnął się do mnie - Ale smutną...
- Piękną waderę?
- Tak... - zarumieniłam się
- Ale... Przecież... Ty zachowujesz się inaczej, prawda?
- No, ale nie mogę ignorować niektórych - znowu się zarumieniłam
- Czemu jesteś dla mnie taki miły?
<Silver? Odpowiesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz