-Wiesz... Nie jestem do końca pewna... Ale sądzę, że to ten sam wilk, który zabił moją dawną rodzinę...
-Znaczy?-spytała Mira.
-Znaczy... Amadeon...
-Amadeon? Jaki znowu Amadeon?
-Widzisz... Kiedyś napadła na nas wroga nam wataha. Amadeon był wtedy
jeszcze jednym z nas, ale okazał się być szpiegiem. Przez kilka lat
zbierał informacje dla tamtej watahy, której był z resztą alfą...
Zaatakowali nas, w wyniku czego moi rodzice zginęli...
-Myślisz że to mógł być on, tak?
-Pewnie tak... On jeden zabił ich wszystkich. Tylko mnie nie zdołał...
Ale... -nagle mi się przypomniało- Trzeba chronić dzieci...
-po co? On już nie żyje.
-Jak to?-spytałam zdumiona.
-Chodź, pokażę Ci.
Więc poszłam za nią. po chwili byłyśmy na polanie. Była tam kałuża krwi.
Ale... To nie była moja krew. Tyle że wilka w niej nie było.
-A on gdzie?-spytałam przestraszona. Po głowie chodziły mi myśli... tak
straszne... Nie wiedziałam co mam robić. On nadal gdzieś tam biega...
<<Miraly, gdzie on pobiegł?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz