sobota, 30 marca 2013
Zawieszenie!
Oświadczam, iż w sytuacji, w której nikt nie pisze opowiadań.Wataha zostaje zawieszona!
czwartek, 28 marca 2013
czwartek, 14 marca 2013
Nieobecna!
Przepraszam, ale kilka rzeczy mi wypadło i nie będzie mnie aż do 18, zostawiam wszystko Arisie.Jeśli nie wstawiłam przez dłuższy czas jakiś opo, to wyślijcie to jej.Jej nicka to .Milena.
Wasza samica alfa,
Miraly
Wasza samica alfa,
Miraly
niedziela, 3 marca 2013
Od Miraly CD historii Assów'y
-Tak
<Assuwa, dokończ>
Nie no chyba w to nie wierzysz że to tylko to?Nie no dokończ będą jaja xD
Tak ogólnie to po prostu jest 22 w nocy, a już muszę spać xD
Branoc:*
<Assuwa, dokończ>
Nie no chyba w to nie wierzysz że to tylko to?Nie no dokończ będą jaja xD
Tak ogólnie to po prostu jest 22 w nocy, a już muszę spać xD
Branoc:*
Od Assuw'y
http://www.youtube.com/watch?v=Us2ylGAwBnk -muzyka
Wstałem z długim ziewnięciem. Rozejrzałem się. Wszędzie śmiechy różnych członków watahy... Ja jeden się nie śmiałem. Poszedłem prosto przed siebie. Po około godzinie stanąłem na granicy naszej watahy z inną. Czy to jest to, czego chcę? Czy to to czego mi potrzeba. Sam nie wiem... Usłyszałem pękającą gałązkę. Odwróciłem głowę. Stała tam moja siostra.
-Assuva? Co ty robisz?-spytała.
-Jasmine... Przekaż alfie, że odchodzę-powiedziałem spokojnie.
-Co? Czemu?
-Tu nie jest moje miejsce... Czuję że muszę go szukać gdzieś indziej...
-Znaczy... Tu nie jesteś szczęśliwy?
-Jestem,, uwierz mi... Ale... Tutaj nie jestem nikomu potrzebny... Chcę poszukać nowego domu.
-Ale... jeśli coś się wydarzy, wezwiemy Cię...-powiedziała. Rozumiem ją całkowicie.
Dobrze... Trzymajcie się.
Tak właśnie wyruszyłem w podróż.
--Po 3 latach---
Ile można się błąkać? Całą wieczność... Wydawało mi się że nigdy nie znajdę celu mojej podróży... Że nigdy nie dowiem się, czym jest miłość... Przystanąłem pod drzewem. Zauważyłem waderę. Jej futro było czarne, z fioletowymi prążkami na grzbiecie, fioletową szyją, łapami i górną częścią ogona. Gdy odwróciła głowę w moją stronę, zobaczyłem te piękne żółte oczy... Była... Piękna... Podszedłem do niej. Musiałem wiedzieć, czy jest w jakiejś watasze.
-Hej... Jestem Assuva, a ty?
-Jestem Miraly-uśmiechnęła się.
-Jest tu może jakaś wataha? Jeśli tak, to możesz mi powiedzieć, kto jest alfą?
-Tak, jest tu wataha, i ja jestem jej alfą.
Zamurowało mnie. Piękna, i do tego alfa?! Nie mam u niej szans...
-A czy... Czy mógłbym dołączyć?-spytałem.
<<Miraly?>>
Wstałem z długim ziewnięciem. Rozejrzałem się. Wszędzie śmiechy różnych członków watahy... Ja jeden się nie śmiałem. Poszedłem prosto przed siebie. Po około godzinie stanąłem na granicy naszej watahy z inną. Czy to jest to, czego chcę? Czy to to czego mi potrzeba. Sam nie wiem... Usłyszałem pękającą gałązkę. Odwróciłem głowę. Stała tam moja siostra.
-Assuva? Co ty robisz?-spytała.
-Jasmine... Przekaż alfie, że odchodzę-powiedziałem spokojnie.
-Co? Czemu?
-Tu nie jest moje miejsce... Czuję że muszę go szukać gdzieś indziej...
-Znaczy... Tu nie jesteś szczęśliwy?
-Jestem,, uwierz mi... Ale... Tutaj nie jestem nikomu potrzebny... Chcę poszukać nowego domu.
-Ale... jeśli coś się wydarzy, wezwiemy Cię...-powiedziała. Rozumiem ją całkowicie.
Dobrze... Trzymajcie się.
Tak właśnie wyruszyłem w podróż.
--Po 3 latach---
Ile można się błąkać? Całą wieczność... Wydawało mi się że nigdy nie znajdę celu mojej podróży... Że nigdy nie dowiem się, czym jest miłość... Przystanąłem pod drzewem. Zauważyłem waderę. Jej futro było czarne, z fioletowymi prążkami na grzbiecie, fioletową szyją, łapami i górną częścią ogona. Gdy odwróciła głowę w moją stronę, zobaczyłem te piękne żółte oczy... Była... Piękna... Podszedłem do niej. Musiałem wiedzieć, czy jest w jakiejś watasze.
-Hej... Jestem Assuva, a ty?
-Jestem Miraly-uśmiechnęła się.
-Jest tu może jakaś wataha? Jeśli tak, to możesz mi powiedzieć, kto jest alfą?
-Tak, jest tu wataha, i ja jestem jej alfą.
Zamurowało mnie. Piękna, i do tego alfa?! Nie mam u niej szans...
-A czy... Czy mógłbym dołączyć?-spytałem.
<<Miraly?>>
Od Rebeki C.D. historii West'a
-Oh, West...-zaczęłam
-Jest śliczny-dodałam po chwili.
-Cieszę się, że Ci się podoba-powiedział.
-Może przejdziemy się tak jak kiedyś Aleją Drzew?-zaproponowałam.
-Okay-odpowiedział.
Szliśmy sobie już parę dobrych minut, gdy zaczęliśmy iść coraz bliżej ,i bliżej. Weszliśmy na polanę i moją łapę położyłam na Westa łapę. Zaczerwieniłam się, on to odczuł. Sytuacja zrobiła się taka...dziwna, żeby ją rozluźnić wywróciłam go na trawę. Zaczął się turlać i ja też. Po chwili zaproponował, żebyśmy poszli nad jeziorko. Zgodziłam się i po kilku minutach pływaliśmy w ciepłej wodzie. Zawsze miło spędzaliśmy przy sobie czas, a ja uwielbiałam się z nim spotykać. Przepłynęłam koło niego i pociągnęłam za ogon. Równie szybko jak się tam pojawiłam, zniknęłam, tzn. popłynęłam prędko w dół. West pomyślał, że to była to duża ryba przepływająca obok i zaczął ją gonić. Naprawdę komicznie to wyglądało. Wynurzyłam się z wody i perliście zaśmiałam. Basior również się wynurzył, bardzo blisko mnie...
-Co cię tak śmieszy, Rebeko?-spytał z uśmiechem.
-Ty-znów się roześmiałam-To ja cię pociągnęłam za ogon, biedna rybka.
-Osz ty!-krzyknął rozbawiony West i ochlapał mnie wodą. Złapał mnie w pasie i byliśmy tak blisko siebie, że przez chwilę nie mogłam oddychać.
-West, musisz wiedzieć, że....
-Że?-spytał i puścił mnie.
-Że cię kocham.-spuściłam głowę w dół i patrzyłam się na swoje wodne odbicie.
<West? A ty co czujesz?>
-Jest śliczny-dodałam po chwili.
-Cieszę się, że Ci się podoba-powiedział.
-Może przejdziemy się tak jak kiedyś Aleją Drzew?-zaproponowałam.
-Okay-odpowiedział.
Szliśmy sobie już parę dobrych minut, gdy zaczęliśmy iść coraz bliżej ,i bliżej. Weszliśmy na polanę i moją łapę położyłam na Westa łapę. Zaczerwieniłam się, on to odczuł. Sytuacja zrobiła się taka...dziwna, żeby ją rozluźnić wywróciłam go na trawę. Zaczął się turlać i ja też. Po chwili zaproponował, żebyśmy poszli nad jeziorko. Zgodziłam się i po kilku minutach pływaliśmy w ciepłej wodzie. Zawsze miło spędzaliśmy przy sobie czas, a ja uwielbiałam się z nim spotykać. Przepłynęłam koło niego i pociągnęłam za ogon. Równie szybko jak się tam pojawiłam, zniknęłam, tzn. popłynęłam prędko w dół. West pomyślał, że to była to duża ryba przepływająca obok i zaczął ją gonić. Naprawdę komicznie to wyglądało. Wynurzyłam się z wody i perliście zaśmiałam. Basior również się wynurzył, bardzo blisko mnie...
-Co cię tak śmieszy, Rebeko?-spytał z uśmiechem.
-Ty-znów się roześmiałam-To ja cię pociągnęłam za ogon, biedna rybka.
-Osz ty!-krzyknął rozbawiony West i ochlapał mnie wodą. Złapał mnie w pasie i byliśmy tak blisko siebie, że przez chwilę nie mogłam oddychać.
-West, musisz wiedzieć, że....
-Że?-spytał i puścił mnie.
-Że cię kocham.-spuściłam głowę w dół i patrzyłam się na swoje wodne odbicie.
<West? A ty co czujesz?>
Od Evy CD historii Adreoo
--Jeszcze w walentynki (wiem, dawno temu)---
-Wiesz, nie ty jeden-odpowiedziałam. Fajnie byłoby mieć partnera... No ale cóż... Nie mam go i trudno. A teraz okazuje się że nie tylko ja i moje rodzeństwo. Adreoo wydawał się miły, ale miałam przeczucie, że jest w nim coś... O czym nikt nie wie...
-Możliwe...-odpowiedział-Ale ja nie jestem takim, który tylko i wyłącznie szuka partnerki...-dodał ponuro.
Rozeszliśmy się.
---Po kilku tygodniach---
Zrozumiałam go. Też taka nie jestem... Bo po co uganiać się za basiorami całe życie?? Przecież miłość tak czy siak przyjdzie, nie ma się czym martwić. A jednak...
Siedziałam nad jeziorkiem, kiedy znów spotkałam Adreoo.
-O, hej-powiedział.
-Hej, Adreoo. Masz ochotę się przejść?-wiem, naiwne pytanie... Ale... I tak nie miałam co robić, a z nim fajnie spędzało się czas...
<<Adreoo?>>
-Wiesz, nie ty jeden-odpowiedziałam. Fajnie byłoby mieć partnera... No ale cóż... Nie mam go i trudno. A teraz okazuje się że nie tylko ja i moje rodzeństwo. Adreoo wydawał się miły, ale miałam przeczucie, że jest w nim coś... O czym nikt nie wie...
-Możliwe...-odpowiedział-Ale ja nie jestem takim, który tylko i wyłącznie szuka partnerki...-dodał ponuro.
Rozeszliśmy się.
---Po kilku tygodniach---
Zrozumiałam go. Też taka nie jestem... Bo po co uganiać się za basiorami całe życie?? Przecież miłość tak czy siak przyjdzie, nie ma się czym martwić. A jednak...
Siedziałam nad jeziorkiem, kiedy znów spotkałam Adreoo.
-O, hej-powiedział.
-Hej, Adreoo. Masz ochotę się przejść?-wiem, naiwne pytanie... Ale... I tak nie miałam co robić, a z nim fajnie spędzało się czas...
<<Adreoo?>>
sobota, 2 marca 2013
Od Alexii - Dorosłość!
Nareszcie dorosłam! Myślałam, że nie doczekam się tego dnia. W urodziny(moje i Dako) świetnie się bawiłyśmy z rodziną i przyjaciółmi rodziców. Niestety, tylko z przyjaciółmi rodziców... W czasie naszego dzieciństwa, tylko my byłyśmy szczeniakami w watasze. Tak więc byli tam sami starsi. Przyzwyczaiłam się już do takiego towarzystwa. Mama udzieliła mi i Dakocie dzisiaj kazanie na temat dorosłości, że nie jest taka fajna, trzeba być odpowiedzialnym itp. Jednak ja postanowiłam się zabawić i urządziłam na polance małą imprezkę. Przyjść mógł każdy, ponieważ rodzice, pani Miraly, Bella oraz Remus byli na dłuuugim polowaniu. Tak więc wszyscy, którzy mogli mieć coś przeciwko, "zostali zlikwidowani". Na mojej imprezie oczywiście była Dakota, dzieci Belli i Remusa, Silver, Adreoo i kilku innych. Wśród tych kilku innych wypatrzyłam jednego przystojniaczka. Był starszy, ale co mi tam. Podeszłam do niego.
-Siemka, jak ci się podoba?
-Fajnie jest, dzięki że mogłem przyjść. Ty zapewne jesteś Alexia?
-Tak. A tobie jak na imię?
-Brian.
-Słodkie.-odparłam z uśmiechem, na co basior zareagował śmiechem.
-Jakie tam słodkie, zwyczajne. Skąd macie radio?-spytał zdziwiony.
-Moja matka kiedyś ukradła ludziom.-powiedziałam z dumą.
-Świetna muzyka.
-A może zatańczymy?-zamrugałam rzęsami zalotnie.
<Brian?>
-Siemka, jak ci się podoba?
-Fajnie jest, dzięki że mogłem przyjść. Ty zapewne jesteś Alexia?
-Tak. A tobie jak na imię?
-Brian.
-Słodkie.-odparłam z uśmiechem, na co basior zareagował śmiechem.
-Jakie tam słodkie, zwyczajne. Skąd macie radio?-spytał zdziwiony.
-Moja matka kiedyś ukradła ludziom.-powiedziałam z dumą.
-Świetna muzyka.
-A może zatańczymy?-zamrugałam rzęsami zalotnie.
<Brian?>
wtorek, 26 lutego 2013
Od West'a Cd Historii Rebeki(z 14 lutego)
-Rebeko ?-zacząłem.
-Tak?-oczy zaczęły jej się błyszczeć jak gwiazdy na niebie.
-Chciałbym ci coś podarować, byś zawsze o mnie pamiętała.-Zamknij oczy i odwróć się.
-Dobrze.-po chwili wadera zrobiła to o co ją prosiłem.
-Prosze, możesz już otworzyć oczy.
-Okay.-uśmiechnęła się.Gdy spojrzała na swoją szyje zobaczyła taki naszyjnik:
-Rebeko mam nadzieję że ci się podoba.
-Oh West...-zaczęła.
<Rebeka?>sorka że mało nie mam weny
-Tak?-oczy zaczęły jej się błyszczeć jak gwiazdy na niebie.
-Chciałbym ci coś podarować, byś zawsze o mnie pamiętała.-Zamknij oczy i odwróć się.
-Dobrze.-po chwili wadera zrobiła to o co ją prosiłem.
-Prosze, możesz już otworzyć oczy.
-Okay.-uśmiechnęła się.Gdy spojrzała na swoją szyje zobaczyła taki naszyjnik:
-Rebeko mam nadzieję że ci się podoba.
-Oh West...-zaczęła.
<Rebeka?>sorka że mało nie mam weny
Od Samanty CD Johna
-Słuchaj Samanta...Chcesz się ze mną gdzieś przejść?
Kiedy to usłyszałam delikatnie się zdziwiłam.No ale warto może zapoznać się z kimś innym?
-Dobra..A gdzie proponujesz?-zapytałam
-Hmm.. nie daleko jest las.Możemy poobserwować przyrodę budzącą się do życia.-odparł nieco zakłopotany moim pytaniem
-Hmm... dobry pomysł lubię naturę ale nie mam jej żywiołu.-powiedziałam ciszej
-Ale chyba nie trzeba mieć żywiołu natury żeby ją lubić.-powiedziałam uśmiechając się
-Hmm.. masz rację.-też się uśmiechnęłam
Zaczęliśmy iść w stronę lasu.Było cicho było słychać jedynie śpiewy ptaków i liście które szeleściły przez delikatny powiew.John zaczął na mnie patrzeć.Ja delikatnie spanikowałam i chyba się zarumieniłam ale nie wiem..
-Więc co tam u ciebie.-zapytałam postanawiając przerwać tą grobową ciszę.
-Nic ciekawego inaczej dobrze a u ciebie?-odpowiedział zadając to samo pytanie mi
-Tak samo.-uśmiechnęłam się i odwróciłam swój łeb
Znowu zrobiło się cicho.Nagle John podniósł łapę
-Spójrz,tam jest jeziorko może zatrzymamy się tam?-zaproponował
-Okey.-powiedziałam
Podeszliśmy do jeziora.John wziął parę łyków wody i popatrzył na mnie
-Nie chcesz?
-Nie dzięki..-powiedziałam patrząc w inną stronę.-Wyczuwam jakieś niebezpieczeństwo.-powiedziałam zakłopotana
-Niebezpieczeństwo??Tutaj?Heh pewnie ci się coś zdaję.-powiedział patrząc w stronę jeziora
-AAA!-krzyknęłam
Ku moim oczom ukazał się ogromny czarny niedźwiedź grizzly.Niedźwiadek rzucił się prosto na mnie przybijając mnie do ziemi
<John,ratuj>
Kiedy to usłyszałam delikatnie się zdziwiłam.No ale warto może zapoznać się z kimś innym?
-Dobra..A gdzie proponujesz?-zapytałam
-Hmm.. nie daleko jest las.Możemy poobserwować przyrodę budzącą się do życia.-odparł nieco zakłopotany moim pytaniem
-Hmm... dobry pomysł lubię naturę ale nie mam jej żywiołu.-powiedziałam ciszej
-Ale chyba nie trzeba mieć żywiołu natury żeby ją lubić.-powiedziałam uśmiechając się
-Hmm.. masz rację.-też się uśmiechnęłam
Zaczęliśmy iść w stronę lasu.Było cicho było słychać jedynie śpiewy ptaków i liście które szeleściły przez delikatny powiew.John zaczął na mnie patrzeć.Ja delikatnie spanikowałam i chyba się zarumieniłam ale nie wiem..
-Więc co tam u ciebie.-zapytałam postanawiając przerwać tą grobową ciszę.
-Nic ciekawego inaczej dobrze a u ciebie?-odpowiedział zadając to samo pytanie mi
-Tak samo.-uśmiechnęłam się i odwróciłam swój łeb
Znowu zrobiło się cicho.Nagle John podniósł łapę
-Spójrz,tam jest jeziorko może zatrzymamy się tam?-zaproponował
-Okey.-powiedziałam
Podeszliśmy do jeziora.John wziął parę łyków wody i popatrzył na mnie
-Nie chcesz?
-Nie dzięki..-powiedziałam patrząc w inną stronę.-Wyczuwam jakieś niebezpieczeństwo.-powiedziałam zakłopotana
-Niebezpieczeństwo??Tutaj?Heh pewnie ci się coś zdaję.-powiedział patrząc w stronę jeziora
-AAA!-krzyknęłam
Ku moim oczom ukazał się ogromny czarny niedźwiedź grizzly.Niedźwiadek rzucił się prosto na mnie przybijając mnie do ziemi
<John,ratuj>
piątek, 15 lutego 2013
Zawieszony!
Blog zostaje zawieszony, gdyż muszę zrobić BARDZO dużo rzeczy.Jest to zaiweszenie do odwołania lub do końca weekendu.Przepraszam, nic nie poradzę, pa :*
Wasza samica alfa,
Miraly
Wasza samica alfa,
Miraly
czwartek, 14 lutego 2013
Od Adreoo
Spacerowałem po terenach watahy rozmyślając o sobie. Może i to dziwi ale moją pasją jest mordowanie. Tylko to przychodzi mi do głowy. Może to się zmieni ? A może nie. Wiele wilków nie zdaje sobie sprawy że obok nich stoi wybitny nad wyraz morderca. Czasem mam ochotę wbić kły w szyję rówieśników. Tak wiem, głupota ... Mordowanie to mój cel. Jeeny sens życie ... Puls ... No więc napotkałem Evę.
-A co ty tu robisz ?! - zdiwiła się.
-Chodzę ...
-Ale tendy ! W walentynki ! Nie powinieneś przygotowywać prezentu ?
-Jakiego niby ?
-No dla ukochanej.
-Słuchaj, ja nie mam nikogo ...
<Eva ? >
-A co ty tu robisz ?! - zdiwiła się.
-Chodzę ...
-Ale tendy ! W walentynki ! Nie powinieneś przygotowywać prezentu ?
-Jakiego niby ?
-No dla ukochanej.
-Słuchaj, ja nie mam nikogo ...
<Eva ? >
Od Arisy C.D. historii Akimiego
Gdy zobaczyłam ten napis na niebie... Zaniemówiłam... Zawsze marzyłam, by dostać jakiś niebanalny prezent na walentynki, a to było najlepsze, co mogłam wymarzyć. Pocałowałam Akimiego, ponieważ ja, zajęta opieką nad szczeniakami, nic dla niego nie miałam...
-Ale ja nic dla ciebie nie mam...-szepnęłam.
-Wystarczył mi ten pocałunek,-odparł mój partner. Podał mi łapę i spacerowaliśmy w świetle księżyca jak młodzi, zakochani nastolatkowie. Baaardzo późno wróciliśmy do jaskini, dobrze, że Dako i Alexia są już dość samodzielne... Słodko spały, a my podziękowaliśmy Rebece, że ich upilnowała. Zasnęłam wtulona w ukochanego i uznałam, że mam życie idealne... Mam nadzieję, że już zawsze tak będzie.
-Ale ja nic dla ciebie nie mam...-szepnęłam.
-Wystarczył mi ten pocałunek,-odparł mój partner. Podał mi łapę i spacerowaliśmy w świetle księżyca jak młodzi, zakochani nastolatkowie. Baaardzo późno wróciliśmy do jaskini, dobrze, że Dako i Alexia są już dość samodzielne... Słodko spały, a my podziękowaliśmy Rebece, że ich upilnowała. Zasnęłam wtulona w ukochanego i uznałam, że mam życie idealne... Mam nadzieję, że już zawsze tak będzie.
Od Akimiego - C.D Arisy
Gdy dzieci wyszły z opiekunką na dwór ja zostałem z moją partnerką. Jednym słowem całowaliśmy się i przytulaliśmy. Wspominaliśmy wszystkie nasze wspomnienia. To był czas tylko dla nas i nikogo więcej.
-Kochanie. Tak bardzo cieszę się że te chwile mogę spędzić z tobą a nie kimś innym... -Powiedziałem czule Arisie.
-Akimi... Ja też... -I wtuliła się we mnie.
Leżeliśmy dopóki się nie ściemniło. Nagle pomyślałem że to odpowiedni moment pokazać Arisie mój prezent. Wyszliśmy z jaskini i kazałem jej zasłonić oczy. Prowadziłem ją aż doszliśmy na łąkę. Taką moją prywatną.
-Możesz już odsłonić oczy... -Powiedziałem po czym wystrzeliłem moją mocą ognia w niebo. Utworzył się napis : ,,Wszystkiego najlepszego Ariso!" Oraz wielkie serce obok. Na tle księżyca wyglądało to bajecznie.
Wadera zaniemówiła. Wiedziałem że jej się podoba. Pocałowała mnie po czym powiedziała:
<Ariso, jak ci się podoba? :3>
-Kochanie. Tak bardzo cieszę się że te chwile mogę spędzić z tobą a nie kimś innym... -Powiedziałem czule Arisie.
-Akimi... Ja też... -I wtuliła się we mnie.
Leżeliśmy dopóki się nie ściemniło. Nagle pomyślałem że to odpowiedni moment pokazać Arisie mój prezent. Wyszliśmy z jaskini i kazałem jej zasłonić oczy. Prowadziłem ją aż doszliśmy na łąkę. Taką moją prywatną.
-Możesz już odsłonić oczy... -Powiedziałem po czym wystrzeliłem moją mocą ognia w niebo. Utworzył się napis : ,,Wszystkiego najlepszego Ariso!" Oraz wielkie serce obok. Na tle księżyca wyglądało to bajecznie.
Wadera zaniemówiła. Wiedziałem że jej się podoba. Pocałowała mnie po czym powiedziała:
<Ariso, jak ci się podoba? :3>
Od Arisy C.D. historii Akimiego
Nie miałam już chyba nic do dodania...
-Pójdę do dziewczynek.-powiedziałam i pocałowałam partnera. Gdy doszłam do dzieci, które bawiłysie na polance z Rebeccą, powiedziałam opiekunce, że może już iść. Wadera posłusznie pożegnała się ze mną i dziećmi, a gdy się wystarczająco oddaliła, odezwałam się:
-Alex, Dako... Nawet nie wiecie, co czuliśmy gdy zniknęłyście... Akurat tu jest bezpiecznie, ale łatwo zabłądzić i wejść na niebezpieczne tereny. Mogłyście zginąć!
-Mamusiu, nie wiedziałyśmy...-szepnęła słodkim głosikiem Alexia. Dako zrobiła śliczne oczka, i niestety, to na mnie podziałało.
-Nigdy więcej takich wybryków.-powiedziałam zrezygnowana. Po chwili jednak powrócił we mnie duch surowej i zatroskanej matki, więc musiałam dać szczeniakom jakąś karę.-Ale przez 3 dni nie możecie nigdzie wychodzić, by się pobawić!
-----następnego dnia-----
Dziś Walentynki... Dziewczynki miały siedzieć w jaskini, ale chciałam mieć z Akimitsu trochę czasu dla siebie. Pozwoliłam więc Dako i Alexii wyjść, ale z opiekunką. Gdy zostaliśmy sami w jaskini, zaczęliśmy się całować i przytulać... wspominaliśmy pierwsze spotkanie, pierwszą randkę, pierwszy pocałunek... Wszystko wydawało się jakby było tak dawno, a jednak nasze uczucie nie wygasło. Nagle Akimi powiedział:
<Akimi?>
-Pójdę do dziewczynek.-powiedziałam i pocałowałam partnera. Gdy doszłam do dzieci, które bawiłysie na polance z Rebeccą, powiedziałam opiekunce, że może już iść. Wadera posłusznie pożegnała się ze mną i dziećmi, a gdy się wystarczająco oddaliła, odezwałam się:
-Alex, Dako... Nawet nie wiecie, co czuliśmy gdy zniknęłyście... Akurat tu jest bezpiecznie, ale łatwo zabłądzić i wejść na niebezpieczne tereny. Mogłyście zginąć!
-Mamusiu, nie wiedziałyśmy...-szepnęła słodkim głosikiem Alexia. Dako zrobiła śliczne oczka, i niestety, to na mnie podziałało.
-Nigdy więcej takich wybryków.-powiedziałam zrezygnowana. Po chwili jednak powrócił we mnie duch surowej i zatroskanej matki, więc musiałam dać szczeniakom jakąś karę.-Ale przez 3 dni nie możecie nigdzie wychodzić, by się pobawić!
-----następnego dnia-----
Dziś Walentynki... Dziewczynki miały siedzieć w jaskini, ale chciałam mieć z Akimitsu trochę czasu dla siebie. Pozwoliłam więc Dako i Alexii wyjść, ale z opiekunką. Gdy zostaliśmy sami w jaskini, zaczęliśmy się całować i przytulać... wspominaliśmy pierwsze spotkanie, pierwszą randkę, pierwszy pocałunek... Wszystko wydawało się jakby było tak dawno, a jednak nasze uczucie nie wygasło. Nagle Akimi powiedział:
<Akimi?>
środa, 13 lutego 2013
Od Selene - C.D Daniela
Byłam naprawdę wdzięczna Danielowi.
"Skromniś" - myślałam, słysząc jego wymówki
- Słuchaj - jestem ci wdzięczna i kropka! Uratowałeś mi życie. - powiedziałam - I nie próbuj zaprzeczyć! - krzyknęłam, widząc, że nie chce się ze mną zgodzić.
- Dobra... - "obraził się"
Delgado zachichotał
- O co ci chodzi? - zapytałam
- Nic... - nie mógł się powstrzymać od śmiechu
- Delgado! - krzyknęłam
- Co?
- Gadaj!
- Bo... Wyglądacie jak para...
Skamieniałam. Zauważyłam, że Daniel dyskretnie ode mnie odszedł i podszedł bliżej Delgado
"No pięknie..." pomyślałam
- Wyglądamy... - podkreśliłam, odwróciłam się i odeszłam
Byłam zła na brata. Nie, że Damian nie jest fajny, ale Delgado przesadził... Poszłam nad jezioro. Weszłam do chłodnej wody. Za pomocą magii, sprawiłam, że nie było mi zimno.
Po dłuższym czasie pływania, wyszłam z wody i położyłam się na brzegu. Susząc futro, patrzałam na zachodzące słońce.
Gdy tak patrzałam, obok mnie położył się obok mnie Silver. Spojrzałam na niego.
- Coś się stało?
- Nic... - westchnęłam
- Przecież widzę...
- Po prostu Delgado mnie zdenerwował... - uśmiechnęłam się delikatnie
- Tylko?
- Tak...
- Jak zdenerwował?
- Bardzo...
- W jaki sposób?
- Czemu pytasz? Przecież prawie się nie znamy
- Ponieważ nie miałem co robić... Poszedłem nad jezioro i zauważyłem piękną waderę... - uśmiechnął się do mnie - Ale smutną...
- Piękną waderę?
- Tak... - zarumieniłam się
- Ale... Przecież... Ty zachowujesz się inaczej, prawda?
- No, ale nie mogę ignorować niektórych - znowu się zarumieniłam
- Czemu jesteś dla mnie taki miły?
<Silver? Odpowiesz?>
"Skromniś" - myślałam, słysząc jego wymówki
- Słuchaj - jestem ci wdzięczna i kropka! Uratowałeś mi życie. - powiedziałam - I nie próbuj zaprzeczyć! - krzyknęłam, widząc, że nie chce się ze mną zgodzić.
- Dobra... - "obraził się"
Delgado zachichotał
- O co ci chodzi? - zapytałam
- Nic... - nie mógł się powstrzymać od śmiechu
- Delgado! - krzyknęłam
- Co?
- Gadaj!
- Bo... Wyglądacie jak para...
Skamieniałam. Zauważyłam, że Daniel dyskretnie ode mnie odszedł i podszedł bliżej Delgado
"No pięknie..." pomyślałam
- Wyglądamy... - podkreśliłam, odwróciłam się i odeszłam
Byłam zła na brata. Nie, że Damian nie jest fajny, ale Delgado przesadził... Poszłam nad jezioro. Weszłam do chłodnej wody. Za pomocą magii, sprawiłam, że nie było mi zimno.
Po dłuższym czasie pływania, wyszłam z wody i położyłam się na brzegu. Susząc futro, patrzałam na zachodzące słońce.
Gdy tak patrzałam, obok mnie położył się obok mnie Silver. Spojrzałam na niego.
- Coś się stało?
- Nic... - westchnęłam
- Przecież widzę...
- Po prostu Delgado mnie zdenerwował... - uśmiechnęłam się delikatnie
- Tylko?
- Tak...
- Jak zdenerwował?
- Bardzo...
- W jaki sposób?
- Czemu pytasz? Przecież prawie się nie znamy
- Ponieważ nie miałem co robić... Poszedłem nad jezioro i zauważyłem piękną waderę... - uśmiechnął się do mnie - Ale smutną...
- Piękną waderę?
- Tak... - zarumieniłam się
- Ale... Przecież... Ty zachowujesz się inaczej, prawda?
- No, ale nie mogę ignorować niektórych - znowu się zarumieniłam
- Czemu jesteś dla mnie taki miły?
<Silver? Odpowiesz?>
Od John'a CD historii Samanty
Chodziliśmy sobie z Patty po terenach watahy, kiedy zauważyliśmy mamę z
jakąś waderą. Muszę przyznać, spodobała mi się. Podeszliśmy do nich.
-Hej, co tu robicie?-spytałem.
-Oprowadzam Samantę-powiedziała mama, wskazując na waderę która wyszła z wody i się otrzepała.
-Samanta-powiedziała krótko.
-Hej, jestem Patty.
-A ja John-powiedziałem z uśmiechem. Dziwnie się czułem. Jeszcze nigdy nie spotkałem wadery, która by mi się spodobała. Poszły, bo mam chciała ją jeszcze oprowadzić. Patty i ja staliśmy tak jeszcze przez chwilkę.
W końcu wyrwała mnie z transu machnięciem łapy.
-Hej...
-Co?-spytałem.
-Co się tak na nią patrzysz?-spytała.
-A... Nie ważne.
Po kilku godzinach, poszedłem do jaskini Samanty. Staliśmy tak chwilę. W końcu przerwała ciszę.
-Emm.. hej.. emm.. John!Co cię do... emm.. mnie sprowadza?-powiedziała jąkając się.
-Słuchaj, Samanta... Chcesz się ze mną gdzieś przejść?-spytałem rumieniąc się lekko.
<<Samanta?>>
-Hej, co tu robicie?-spytałem.
-Oprowadzam Samantę-powiedziała mama, wskazując na waderę która wyszła z wody i się otrzepała.
-Samanta-powiedziała krótko.
-Hej, jestem Patty.
-A ja John-powiedziałem z uśmiechem. Dziwnie się czułem. Jeszcze nigdy nie spotkałem wadery, która by mi się spodobała. Poszły, bo mam chciała ją jeszcze oprowadzić. Patty i ja staliśmy tak jeszcze przez chwilkę.
W końcu wyrwała mnie z transu machnięciem łapy.
-Hej...
-Co?-spytałem.
-Co się tak na nią patrzysz?-spytała.
-A... Nie ważne.
Po kilku godzinach, poszedłem do jaskini Samanty. Staliśmy tak chwilę. W końcu przerwała ciszę.
-Emm.. hej.. emm.. John!Co cię do... emm.. mnie sprowadza?-powiedziała jąkając się.
-Słuchaj, Samanta... Chcesz się ze mną gdzieś przejść?-spytałem rumieniąc się lekko.
<<Samanta?>>
Od Remusa CD historii Justina
Justin zaniósł mnie do jaskini. Niedługo później weszła Bella.
-Remus?-spojrzała to na mnie, to na Justina-Co Ci się stało?
-Człowiek go postrzelił-powiedział Justin.
Spojrzała na niego załamana.
-Spokojnie, już jest dobrze-powiedziałem, próbując ją uspokoić. Ona jednak wyszła z jaskini. Zerknąłem na Justina, a on na mnie. Wiedziałem, o czym myślał. Także nie wiedział, gdzie Bella poszła. Po chwili do jaskini weszła Luna. Sidła przy mnie.
-Mama wie, tak?-spytała.
-...Tak, wie...-nie mogłem powiedzieć, że nie wie... Bo co by pomyśleli...
-Co wiem?-spytała Bella wchodząc. o nie...
-To, że tata jest...-nie dokończyła Luna.
-Tak?-spytała Bella.
-Jest pół wilkiem, pół psem.
Bella spojrzała na mnie.
-Czemu nie mówiłeś?
Odwróciłem wzrok na ścianę i nic nie odpowiedziałem...
-Remus?-spojrzała to na mnie, to na Justina-Co Ci się stało?
-Człowiek go postrzelił-powiedział Justin.
Spojrzała na niego załamana.
-Spokojnie, już jest dobrze-powiedziałem, próbując ją uspokoić. Ona jednak wyszła z jaskini. Zerknąłem na Justina, a on na mnie. Wiedziałem, o czym myślał. Także nie wiedział, gdzie Bella poszła. Po chwili do jaskini weszła Luna. Sidła przy mnie.
-Mama wie, tak?-spytała.
-...Tak, wie...-nie mogłem powiedzieć, że nie wie... Bo co by pomyśleli...
-Co wiem?-spytała Bella wchodząc. o nie...
-To, że tata jest...-nie dokończyła Luna.
-Tak?-spytała Bella.
-Jest pół wilkiem, pół psem.
Bella spojrzała na mnie.
-Czemu nie mówiłeś?
Odwróciłem wzrok na ścianę i nic nie odpowiedziałem...
Od Belli C.D. historii Miraly
Bałam się. Bo... co jeśli on się pojawi i ją też zaatakuje?! Albo
wybuchnie jakaś wojna?! To wszystko nie dawało mi spokoju. Pobiegłam za
nią.
-Mira... Nie możesz iść sama! -powiedziałam doganiając ją.
-Czemu nie?-spytała.
-Idę z tobą...
-Nie... Ty tu zostań i pilnuj wszystkich.
-Ale... Miraly... Nie zostawię Cię samej!
Spojrzała na mnie rozkazująco.
-Nie... Mówię, nie zostawię Cię samej! idę z Tobą i koniec, kropka! Isa Akimi, Remus i inni zajmą się watahą...
-Jesteś pewna w 100 %?-spytała.
-Chyba tak...
-Jedno krótkie tak albo nie!
-Tak, jestem pewna...-odpowiedziałam.
-A jednak wolałabym, żebyś została w watasze-powiedziała.
-Damy sobie radę... Ale... Wiesz, że on może być już daleeko?
<<Mira?>>
-Mira... Nie możesz iść sama! -powiedziałam doganiając ją.
-Czemu nie?-spytała.
-Idę z tobą...
-Nie... Ty tu zostań i pilnuj wszystkich.
-Ale... Miraly... Nie zostawię Cię samej!
Spojrzała na mnie rozkazująco.
-Nie... Mówię, nie zostawię Cię samej! idę z Tobą i koniec, kropka! Isa Akimi, Remus i inni zajmą się watahą...
-Jesteś pewna w 100 %?-spytała.
-Chyba tak...
-Jedno krótkie tak albo nie!
-Tak, jestem pewna...-odpowiedziałam.
-A jednak wolałabym, żebyś została w watasze-powiedziała.
-Damy sobie radę... Ale... Wiesz, że on może być już daleeko?
<<Mira?>>
Od Akimiego - C.D Alexii
No co miałem zrobić? Dzieci tak ładnie mówiły i wgl.
-No pewnie że wierzę! Ale więcej się tak nie oddalajcie oki? -Spytałem troskliwie.
-Tak tatku! -Ucieszyły się.
-Silver dziękuję że im pomogłeś wrócić. -Zwróciłem się do basiora.
-Nie ma sprawy... Tato.. -Zdołał do mnie powiedzieć tato.
Wow... Prawie się wzruszyłem xD Ale Silver zaraz po tym poleciał do swojej jaskini. Wszedłem z córkami do jaskini. Czekaliśmy na Arisę. Dziewczynki się ganiały i bawiły a ja leżałem i rozmyślałem. Po parunastu minutach weszła moja partnerka i pocałowała mnie na powitanie.
-Cześć Akimi. -Popatrzała na szczeniaki.-Gdzie je w końcu znalazłeś?
-Silver je przyprowadził. Podobno ganiały za motylkiem i wpadły na niego...
-Aha...
-No właśnie.
<Ariso masz coś jeszcze do dodania? xD>
-No pewnie że wierzę! Ale więcej się tak nie oddalajcie oki? -Spytałem troskliwie.
-Tak tatku! -Ucieszyły się.
-Silver dziękuję że im pomogłeś wrócić. -Zwróciłem się do basiora.
-Nie ma sprawy... Tato.. -Zdołał do mnie powiedzieć tato.
Wow... Prawie się wzruszyłem xD Ale Silver zaraz po tym poleciał do swojej jaskini. Wszedłem z córkami do jaskini. Czekaliśmy na Arisę. Dziewczynki się ganiały i bawiły a ja leżałem i rozmyślałem. Po parunastu minutach weszła moja partnerka i pocałowała mnie na powitanie.
-Cześć Akimi. -Popatrzała na szczeniaki.-Gdzie je w końcu znalazłeś?
-Silver je przyprowadził. Podobno ganiały za motylkiem i wpadły na niego...
-Aha...
-No właśnie.
<Ariso masz coś jeszcze do dodania? xD>
wtorek, 12 lutego 2013
Od Alexii C.D. historii Silver'a
Jak się ucieszyłam, że ten basior nas uratował! Zdziwiłam się jednak, że to nasz brat... Kiedyś, jak byłyśmy jeszcze bardzo małe nas odwiedził, ale pamiętam to jak przez mgłę. W każdym bądź razie, dobrze wiedziec, że mogę liczyć na swojego brata.
-Wypadałoby powiedzieć rodzicom o waszych wybrykach...-mruknął Silver.
-Nie! Nie! Prosimy!-zaczęłyśmy błagać go.
-No, dobrze.-odparł po chwili.-Ale..
Zamarłyśmy. Nie miałyśmy go czym przekupić...
-Jakie miałyście miny!-zaczął się śmiać, a my razem z nim. Po chwili przyszła jakaś wadera.
-Kto to?-spytała nieznajoma.
-To moje młodsze siostry, Dakota i Alexia.-powiedział.-A to Patty-pokazał na waderę.
-Miło mi.-Patty podała nam łapę i się uśmiechnęła.
-Chyba pora odprowadzić Was do rodziców. Chodźcie. A ty tu poczekaj, dobrze Patty?
-Dobrze.
Ja i Dako poszłyśmy za Silver'em i miałyśmy nadzieję, że na prawdę nic nie powie rodzicom. Doszliśmy do jaskini mami i taty, ale ich tam nie było... Nagle za naszymi plecami usłyszeliśmy:
-Dzieci! Gdzie byłyście!
To był tata. Wyściskał nas i o wszystko wypytał. Na szczęście Silver przygotował sobie podczas drogi jakąś dobrą wymówkę.
-To prawda?-spytał tata.-Pobiegłyście za jakimś motylkiem i wpadłyście na brata?
-Tak, to prawda. Nie wierzysz nam?-Dako zrobiła piękne oczka.
<Tato?(Akimitsu) Wierzysz swym dzieciom? :3>
-Wypadałoby powiedzieć rodzicom o waszych wybrykach...-mruknął Silver.
-Nie! Nie! Prosimy!-zaczęłyśmy błagać go.
-No, dobrze.-odparł po chwili.-Ale..
Zamarłyśmy. Nie miałyśmy go czym przekupić...
-Jakie miałyście miny!-zaczął się śmiać, a my razem z nim. Po chwili przyszła jakaś wadera.
-Kto to?-spytała nieznajoma.
-To moje młodsze siostry, Dakota i Alexia.-powiedział.-A to Patty-pokazał na waderę.
-Miło mi.-Patty podała nam łapę i się uśmiechnęła.
-Chyba pora odprowadzić Was do rodziców. Chodźcie. A ty tu poczekaj, dobrze Patty?
-Dobrze.
Ja i Dako poszłyśmy za Silver'em i miałyśmy nadzieję, że na prawdę nic nie powie rodzicom. Doszliśmy do jaskini mami i taty, ale ich tam nie było... Nagle za naszymi plecami usłyszeliśmy:
-Dzieci! Gdzie byłyście!
To był tata. Wyściskał nas i o wszystko wypytał. Na szczęście Silver przygotował sobie podczas drogi jakąś dobrą wymówkę.
-To prawda?-spytał tata.-Pobiegłyście za jakimś motylkiem i wpadłyście na brata?
-Tak, to prawda. Nie wierzysz nam?-Dako zrobiła piękne oczka.
<Tato?(Akimitsu) Wierzysz swym dzieciom? :3>
Od Daniela - C.D Selene
Chodząc po lesie, dosłyszałem krzyki. Pobiegłem w stronę, z której się dobywały. Gdy przeszedłem przez krzaki, zobaczyłem... Waderę kulącą się i zwijającą na ziemi. Rozejrzałem się po polanie i ujrzałem trzy basiory - dwa ze sobą walczyły, a trzeci patrzał na waderę jakimś dziwnym wzrokiem. Wiedziałem co to za wzrok.
Rzuciłem się na niego. Spojrzał na mnie, a wadera przestała piszczeć. Wgryzłem mu się w kark, później w szyję. Ogarnęła mnie furia. Basior mnie z siebie zrzucił. Uderzyłem karkiem w skałę. Nie mogłem wstać.
Postanowiłem użyć planu B. Widząc, że przeciwnik mocno krwawi i już umiera, chciałem pogorszyć jego ból. Spojrzałem w oczy, a ten zaczął się palić.
"Miejmy nadzieję, że tu nie ma jeziora..." - pomyślałem i spojrzałem na tamte basiory. Walczyły zajadle, ale jeden przegrywał. Przeczuwałem, że to jeden z naszej watahy. Resztką sił się podniosłem i pobiegłem mu pomóc. Złapałem go za łapę i mocno trzymałem. Ten próbując się wyswobodzić, złamał ją. Zrobiłem tak samo z dwiema przednimi. Więcej sił nie miałem.
Wtedy mój sprzymierzeniec wgryzł mu się prosto w gardło. Pewnie trafił w tętnicę, bo wilk wykrwawił się na śmierć.
- Dziękuję za pomoc... - powiedział
- Proszę...
- Gdzie Se... Selene! - podbiegł do wadery
- Znasz ją?
- To moja siostra... Selene... Selene obudź się! - potrząsnął nią
- Przepraszam...
- Za co?
- Nie przybyłem wcześniej...
- Ale gdyby nie ty, już by nie żyła! - pocieszył mnie
Westchnąłem. Co prawda, to prawda...
- Selene! - ucieszył się basior, widząc, że siostra odzyskała przytomność
- Co... Co się stało? - rozejrzała się - I kto to?
- Jestem Daniel, nowy...
- Uratował cię
- Nie przesadzaj... To nic takiego...
- Naprawdę? - spojrzała mi w oczy. Wzruszyłem ramionami. - Dziękuję - szepnęła
- Proszę... Nic ci nie jest? Słabo ci? Jesteś ranna? - musiałem się upewnić
- Nie, nie i nie - uśmiechnęła się i wstała
Ulżyło mi na sercu.
Wadera podeszła do mnie i... Pocałowała mnie w policzek i szepnęła do ucha, tak aby brat nie usłyszał:
- Jeszcze raz dziękuję
Starałem się nie zarumienić, ale chyba nie wyszło. Nigdy nie byłem dobry w maskowaniu uczuć...
<Selene? Nie wiem co jeszcze napisać...>
Rzuciłem się na niego. Spojrzał na mnie, a wadera przestała piszczeć. Wgryzłem mu się w kark, później w szyję. Ogarnęła mnie furia. Basior mnie z siebie zrzucił. Uderzyłem karkiem w skałę. Nie mogłem wstać.
Postanowiłem użyć planu B. Widząc, że przeciwnik mocno krwawi i już umiera, chciałem pogorszyć jego ból. Spojrzałem w oczy, a ten zaczął się palić.
"Miejmy nadzieję, że tu nie ma jeziora..." - pomyślałem i spojrzałem na tamte basiory. Walczyły zajadle, ale jeden przegrywał. Przeczuwałem, że to jeden z naszej watahy. Resztką sił się podniosłem i pobiegłem mu pomóc. Złapałem go za łapę i mocno trzymałem. Ten próbując się wyswobodzić, złamał ją. Zrobiłem tak samo z dwiema przednimi. Więcej sił nie miałem.
Wtedy mój sprzymierzeniec wgryzł mu się prosto w gardło. Pewnie trafił w tętnicę, bo wilk wykrwawił się na śmierć.
- Dziękuję za pomoc... - powiedział
- Proszę...
- Gdzie Se... Selene! - podbiegł do wadery
- Znasz ją?
- To moja siostra... Selene... Selene obudź się! - potrząsnął nią
- Przepraszam...
- Za co?
- Nie przybyłem wcześniej...
- Ale gdyby nie ty, już by nie żyła! - pocieszył mnie
Westchnąłem. Co prawda, to prawda...
- Selene! - ucieszył się basior, widząc, że siostra odzyskała przytomność
- Co... Co się stało? - rozejrzała się - I kto to?
- Jestem Daniel, nowy...
- Uratował cię
- Nie przesadzaj... To nic takiego...
- Naprawdę? - spojrzała mi w oczy. Wzruszyłem ramionami. - Dziękuję - szepnęła
- Proszę... Nic ci nie jest? Słabo ci? Jesteś ranna? - musiałem się upewnić
- Nie, nie i nie - uśmiechnęła się i wstała
Ulżyło mi na sercu.
Wadera podeszła do mnie i... Pocałowała mnie w policzek i szepnęła do ucha, tak aby brat nie usłyszał:
- Jeszcze raz dziękuję
Starałem się nie zarumienić, ale chyba nie wyszło. Nigdy nie byłem dobry w maskowaniu uczuć...
<Selene? Nie wiem co jeszcze napisać...>
Od Daniela
Polowałem właśnie w lesie, jak zawsze
myśląc o Emmie... Ugh... Cały czas trudno mi nawet o niej myśleć... Tak
za nią tęsknię... Złapałem zająca i zacząłem się pożywiać, aż moją uwagę
przykuła wadera. Podszedłem do niej:
- Witaj, piękna wadero, czy mogę wiedzieć kim jesteś?
- Kto? Ja? - rozejrzała się
- A czy widać tu inną cudowną waderę? - uśmiechnąłem się szarmancko
- Jestem Eva, a ty?
- Daniel, litościwa pani.
- Przestań! Zachowujesz się jak nie z tego wieku!
- Dobra... Trochę przesadziłem...
- Trochę?
- Bardzo! Zadowolona?
- Tak... Co tutaj robisz?
- Włóczyć się, nie włóczę... Sam nie wiem... Można powiedzieć mieszkam...
- Jak to? Przecież te tereny nie należą do żadnej watahy!
- Samotnie... Od jakiegoś czasu... - westchnąłem
- Dlaczego nie dołączysz do żadnej watahy?
Hm... Nigdy się naprawdę nie zastanawiałem... Może dlatego, że trafię na watahę, która torturowała Emmę? Może dlatego, że będzie tam wadera, w której tak się zakocham, że zapomnę o Emmie?
- Mam złe wspomnienia z jedną watahą i nie chcę na nią trafić...
- Ale chyba do nas możesz dołączyć, nie?
- Do nas?
- Do Watahy Białej Łapy!
- Hmm... Jeśli tam są takie wadery, jak ty to chętnie!
- Moim zdaniem jestem z nich najgorsza...
- Wow... To chętnie - ucieszyłem się
- Fajnie... Chodź, zaprowadzę cię do Alfy... - poszedłem za nią
Spotkałem tam piękną, fioletową waderę. Była bardzo miła i przyjęła mnie.
Nie mogłem uwierzyć - zacząłem nowe życie.
- Witaj, piękna wadero, czy mogę wiedzieć kim jesteś?
- Kto? Ja? - rozejrzała się
- A czy widać tu inną cudowną waderę? - uśmiechnąłem się szarmancko
- Jestem Eva, a ty?
- Daniel, litościwa pani.
- Przestań! Zachowujesz się jak nie z tego wieku!
- Dobra... Trochę przesadziłem...
- Trochę?
- Bardzo! Zadowolona?
- Tak... Co tutaj robisz?
- Włóczyć się, nie włóczę... Sam nie wiem... Można powiedzieć mieszkam...
- Jak to? Przecież te tereny nie należą do żadnej watahy!
- Samotnie... Od jakiegoś czasu... - westchnąłem
- Dlaczego nie dołączysz do żadnej watahy?
Hm... Nigdy się naprawdę nie zastanawiałem... Może dlatego, że trafię na watahę, która torturowała Emmę? Może dlatego, że będzie tam wadera, w której tak się zakocham, że zapomnę o Emmie?
- Mam złe wspomnienia z jedną watahą i nie chcę na nią trafić...
- Ale chyba do nas możesz dołączyć, nie?
- Do nas?
- Do Watahy Białej Łapy!
- Hmm... Jeśli tam są takie wadery, jak ty to chętnie!
- Moim zdaniem jestem z nich najgorsza...
- Wow... To chętnie - ucieszyłem się
- Fajnie... Chodź, zaprowadzę cię do Alfy... - poszedłem za nią
Spotkałem tam piękną, fioletową waderę. Była bardzo miła i przyjęła mnie.
Nie mogłem uwierzyć - zacząłem nowe życie.
poniedziałek, 11 lutego 2013
Od Miraly C.D. historii Belli
-Jestem pewna że tu był! - Powiedziałam pod nosem.
-Mira, i co teraz zrobimy? - Powiedziała zrozpaczona.
-Mam pomysł. - Powiedziałam, nie wiedząc na co się piszę.
-Jaki? - Spytała ocierając łzy.
-Wprowadzę najwyższy stan gotowości.Wojownicy mają być gotowi na walkę w każdej chwili, a strażnicy zmieniać wartę co 2 godziny.Wszyscy, którzy potrafią walczyć, będą w ciągłej gotowości. - Powiedziałam patrząc jej w oczy.
-A ty, Miraly? - Wiedziałam, że o to mnie spyta.
-Ja, wyruszę na łowy. -Powiedziałam, patrząc teraz w ziemię.-Jutro odbędzie się zgromadzenie watahy, na łące.Proszę cię, abyś zebrała wszystkich. - powiedziałam znikając.
<Bel?To dla ciebie się poświęcam>
-Mira, i co teraz zrobimy? - Powiedziała zrozpaczona.
-Mam pomysł. - Powiedziałam, nie wiedząc na co się piszę.
-Jaki? - Spytała ocierając łzy.
-Wprowadzę najwyższy stan gotowości.Wojownicy mają być gotowi na walkę w każdej chwili, a strażnicy zmieniać wartę co 2 godziny.Wszyscy, którzy potrafią walczyć, będą w ciągłej gotowości. - Powiedziałam patrząc jej w oczy.
-A ty, Miraly? - Wiedziałam, że o to mnie spyta.
-Ja, wyruszę na łowy. -Powiedziałam, patrząc teraz w ziemię.-Jutro odbędzie się zgromadzenie watahy, na łące.Proszę cię, abyś zebrała wszystkich. - powiedziałam znikając.
<Bel?To dla ciebie się poświęcam>
Od Miraly C.D historii Brian'a
Nie miałam dużo czasu, jeszcze pozmieniać kilka rzeczy, obmyślić krok po kroku...ehhh...jednym słowem rzec: Roboty nabywa.
-Ehhhh.... - Westchnęłam, patrząc w ziemię.
-Coś się stało? - Spytał zaniepokojony.
-Nie, nic, tylko nie chcę cię urazić, bo widzisz..... - Powiedziałam patrząc w ziemię.
-O co chodzi? - Spytał jeszcze bardziej zakłopotany.
-Po prostu nie mam czasu żeby cię oprowadzić, i tyle.
-Aham, rozumiem. - Powiedział uśmiechając się.
-Przepraszam, ale niestety mam z byt wiele czasu, więc muszę cię opuścić.Jestem pewna, że gdy kogoś poprosisz, to oprowadzi cię. - Powiedziałam odchodząc.
-To.....do widzenia Miraly! - Krzyknął mi na pożegnanie.
-Do widzenia. - Powiedziałam mu znikając.
-Ehhhh.... - Westchnęłam, patrząc w ziemię.
-Coś się stało? - Spytał zaniepokojony.
-Nie, nic, tylko nie chcę cię urazić, bo widzisz..... - Powiedziałam patrząc w ziemię.
-O co chodzi? - Spytał jeszcze bardziej zakłopotany.
-Po prostu nie mam czasu żeby cię oprowadzić, i tyle.
-Aham, rozumiem. - Powiedział uśmiechając się.
-Przepraszam, ale niestety mam z byt wiele czasu, więc muszę cię opuścić.Jestem pewna, że gdy kogoś poprosisz, to oprowadzi cię. - Powiedziałam odchodząc.
-To.....do widzenia Miraly! - Krzyknął mi na pożegnanie.
-Do widzenia. - Powiedziałam mu znikając.
Od Silvera - C.D Dakoty
Chodząc po lesie, usłyszałem krzyki. Automatycznie pobiegłem w stronę, z której dochodziły. Gdy wylazłem zza krzaków ujrzałem... Wielkiego niedźwiedzia idącego w stronę dwóch małych szczeniąt. Poczułem wściekłość, bo te szczeniaki były dziwnie mi bliskie... Rzuciłem się na niedźwiedzia i wgryzłem w kark. Przeciwnik się zdziwił i zrzucił mnie z siebie. Szybko wstałem i wpadłem na pomysł. W końcu umie się kilka rzeczy związanych z zabijaniem... Jednak nie... Nie teraz...
Gdy się zastanawiałem, wróg znowu szedł w stronę szczeniąt. Przemieniłem się w konia, wziąłem je na kark i od galopowałem jak najdalej. Zostawiłem małe w swojej jaskini, jak najgłębiej, wiedząc, że niedźwiedź mnie goni. Szybko przemieniłem się w siebie i ruszyłem na niego.
"Zemszczę się..." - pomyślałem i za pomocą żywiołu czarnej magii zacząłem go torturować w najstraszniejszy sposób. Na końcu widząc, że ten już nie ma siły, użyłem żywiołu śmierci. Zabiłem go w jak najbardziej bolesny sposób. Gdy niedźwiedź przestał oddychać wróciłem do szczeniąt:
- Po co wy tam szłyście? - zapytałem
- To ona mnie namówiła! - powiedziała brązowa ze łzami w oczach
- Wcale, że nie! - zaprzeczyła druga
- Wcale tak! - zaczęły się kłócić
- Spokój! - uciszyłem je - Ta, która zaproponowała to, powinna myśleć! W lesie jest mnóstwo niebezpieczeństw! Mogłyście zginąć! Co by rodzice pomyśleli? - zauważyłem, że się mnie przestraszyły
- Cieszcie się, że byłem niedaleko. Inaczej nie wiem, co by z was zostało... Ten niedźwiedź był mocno wkurzony... Wkroczyłyście na jego teren... - uspokoiłem się
- Muszę to powiedzieć waszym rodzicom... Kim jest wasza mama i tata?
- Akimitsu i Arisa... - zawstydziły się
- Akimi?! - zdziwiłem się
- I Arisa... A co?
- To, że jestem waszym bratem...
- To ty jesteś Silver?
- Tak...
<No to jak - mówimy rodzicom?>
Gdy się zastanawiałem, wróg znowu szedł w stronę szczeniąt. Przemieniłem się w konia, wziąłem je na kark i od galopowałem jak najdalej. Zostawiłem małe w swojej jaskini, jak najgłębiej, wiedząc, że niedźwiedź mnie goni. Szybko przemieniłem się w siebie i ruszyłem na niego.
"Zemszczę się..." - pomyślałem i za pomocą żywiołu czarnej magii zacząłem go torturować w najstraszniejszy sposób. Na końcu widząc, że ten już nie ma siły, użyłem żywiołu śmierci. Zabiłem go w jak najbardziej bolesny sposób. Gdy niedźwiedź przestał oddychać wróciłem do szczeniąt:
- Po co wy tam szłyście? - zapytałem
- To ona mnie namówiła! - powiedziała brązowa ze łzami w oczach
- Wcale, że nie! - zaprzeczyła druga
- Wcale tak! - zaczęły się kłócić
- Spokój! - uciszyłem je - Ta, która zaproponowała to, powinna myśleć! W lesie jest mnóstwo niebezpieczeństw! Mogłyście zginąć! Co by rodzice pomyśleli? - zauważyłem, że się mnie przestraszyły
- Cieszcie się, że byłem niedaleko. Inaczej nie wiem, co by z was zostało... Ten niedźwiedź był mocno wkurzony... Wkroczyłyście na jego teren... - uspokoiłem się
- Muszę to powiedzieć waszym rodzicom... Kim jest wasza mama i tata?
- Akimitsu i Arisa... - zawstydziły się
- Akimi?! - zdziwiłem się
- I Arisa... A co?
- To, że jestem waszym bratem...
- To ty jesteś Silver?
- Tak...
<No to jak - mówimy rodzicom?>
Od Selene - C.D Delgado
Odwróciłam się, ale czułam na sobie jego wzrok. Wsłuchiwałam się w odgłosy lasu.
- Co ty robisz? - zapytał brat
Jednak nie odpowiedziałam.
- Sel? - podszedł do mnie
- Ciii... - szepnęłam
- O co... - nie dokończył, bo pokazałam mu punkt, w który się wpatrywałam.
Po chwili zza krzaków wyskoczył straszny wilk:
A za nim drugi:
- Co ty robisz? - zapytał brat
Jednak nie odpowiedziałam.
- Sel? - podszedł do mnie
- Ciii... - szepnęłam
- O co... - nie dokończył, bo pokazałam mu punkt, w który się wpatrywałam.
Po chwili zza krzaków wyskoczył straszny wilk:
A za nim drugi:
Zlękłam się, ale Delgado nawet się nie zdziwił. Ten pierwszy przemówił:
- Proszę, proszę kogo my tu mamy? Może wiesz, Ake?
- A któż tego nie wie, Aronie? Toż to ci z Watahy Białej Łapy! - powiedział drugi, jak do przyjaciela
Przygotowałam się do skoku, tak samo jak Delgado. Brat rzucił się na tego pierwszego, chyba Arona, a ja na drugiego, jeśli się nie mylę, Ake. Wgryzłam mu się w szyję, ale on nawet nie zapiszczał. Zrzucił mnie z siebie brutalnie. Niestety głową uderzyłam o ostry kamień. Z głowy leciała mi strużka krwi. Na domiar złego poczułam rwący ból w okolicach klatki piersiowej, jakby ktoś mi wyrywał serce. Nie miałam już sił krzyczeć... Odpływałam w nicość...
<Uratuje mnie ktoś? Ktokolwiek!!! Pomocy!!!>
Od Dako - C.D Alexii
-A może by tak na chwilę odejść od rodziców? -Spytałam
-Ale mama się będzie martwić... -Ale tak na chwilkę... -I zrobiłam sweeeeeetaśne oczka Alexia się zgodziła i gdy tata ani mama nie patrzyli wymknęłyśmy się. Poszłyśmy w głąb lasu. Ja poszłam przodem a Alexia z tyłu. Szłyśmy gdy nagle usłyszałyśmy ryk. -Co-co to by-było? -Spytała siostra podchodząc do mnie. -Nie-nie wiem... -Trzęsłam się jak osika. Nagle w krzakach coś się poruszyło i zaczęłyśmy krzyczeć przerażone. Zza krzaków wypadł niedźwiedź! Od razu uciekłyśmy ale on nas zaczął gonić! W pewnym momencie przyleciał ....... Silver! Zaczął walczyć z miśkiem. <Silver? Sorki że tak mało...> | |
niedziela, 10 lutego 2013
Od Rebeki-CD historii Westa
Posłuchałam się Westa i leżałam sama w jaskini. Było mi smutno, że nie jest ze mną. Zaczęłam ryć na ścianie napis ,,Kocham Cię West". Wykończyłam go wieczorem. Po chwili wszedł West.
-Cześć, co robisz?-zapytał.
-aaa...nic...-zmieszałam się.
-Aha okej może się przejdziemy? Już chyba lepiej się czujesz?
-No okej. Może nad jeziorko?-zaproponowałam.
-Dobre miejsce. Więc chodźmy,
Poszliśmy sobie wzdłuż jeziora, gdy nagle w wodzie pojawiła się wadera. Wyglądała pięknie i przyglądaliśmy się jej z podziwem. Po kilku minutach wyszliśmy z ukrycia, a ona w tym momencie znikła.
-Co to mogło być lub raczej kto?-zapytałam.
-Nie wiem-odpowiedział.
-Idziemy,gdzie indziej, bo nie za bezpiecznie się tu czuję-powiedziałam.
-Jeśli tak bardzo chcesz to ok.
Tym razem pobiegliśmy na łąkę. West zaczął mówić:
-Chciałbym Ci coś powiedzieć-powiedział.
-Słucham?
<West, co chciałeś mi powiedzieć>
sobota, 9 lutego 2013
Od West'a C.D. historii Rebeccki
Gdy Rebecca się odezwała kamień spadł mi z serca, że nic jej nie jest.
-Co dziś robisz?-zapytała.
-Wiesz na razie jestem z Tobą i się tobą opiekuję a potem idę na polowanie, nie chcę żebyś mi tu umarła.-zaśmiałem się.
-Aha.
-A ty co dziś robisz? haha-chciałem ją rozbawić.
-Na razie myślę i że chyba będę odpoczywać ale nie jestem pewna.
-Ej...nie nic nie robisz, masz leżeć i odpoczywać tak?
-No tak ale...
<Rebecca?też sorki wielkie>
Od Rebeki C.D. historii West'a
Gdy Isa i Miraly zostawiły nas samych dziwnie się poczułam w jego ramionach. Czułam się bezpieczna i... nie wiem jak to określić. Dopiero teraz zrozumiałam, co do niego czuję... Kocham go... Nie chciałam mu jednak tego powiedzieć, nie, jeszcze nie teraz.
-Jak się czujesz?-zapytał zatroskany.
-Dobrze. Powiedz lepiej co ci się stało.
Gdy West opowiedział, przyszła kolej na moją opowieść.
-No więc... Straciłam cię z oczu. Spanikowałam. Nagle coś złapało mnie za łapę... Zemdlałam. Dziwię się, że jeszcze żyję.
-Przepraszam, to moja wina..-powiedział i otulił swoim ramieniem.
-Nie, naprawdę. Wina leży po obu stronach... Zmieńmy temat. Co dzisiaj robisz?
<West? nie mam weny ;/>
-Jak się czujesz?-zapytał zatroskany.
-Dobrze. Powiedz lepiej co ci się stało.
Gdy West opowiedział, przyszła kolej na moją opowieść.
-No więc... Straciłam cię z oczu. Spanikowałam. Nagle coś złapało mnie za łapę... Zemdlałam. Dziwię się, że jeszcze żyję.
-Przepraszam, to moja wina..-powiedział i otulił swoim ramieniem.
-Nie, naprawdę. Wina leży po obu stronach... Zmieńmy temat. Co dzisiaj robisz?
<West? nie mam weny ;/>
Od Brian'a
Szedłem przez las.Widocznie się zgubiłem.Wszędzie było tak
samo:Zielone,kwitnące drzewa,kolorowe kwiaty.Nie zaprzeczę że było
pięknie.Gdy tak szedłem przed siebie do nikąd natknąłem się na wielkie
jezioro z czystą wodą.Nie ukrywam-cała ta droga mnie zmęczyła,wiec nie
zaszkodzi napić się wody?
Dawno nie czułem smaku wody-była taka czysta i....DOBRA
-Hej-powiedział ktoś za mną
Trochę się nawet przestraszyłem,i powoli się odwróciłem.
-Yhym? Co?-zapytałem gdy zobaczyłem że to tylko jakaś wadera.
-Jestem Miraly,to są tereny mojej watahy-powiedziała
-I co? Pewnie napić się nie mogę?-zapytałem
-Powiem ci wprost: Dołączasz do mojej watahy?-zapytała alfa
-O boże,muszę?-myślałem w duchu.
Ale jednocześnie bardzo chciałem być w watasze bo-ja tak naprawdę nigdzie nie mieszkam.
-Spoko-powiedziałem i poszedłem za waderą
<Miraly,oprowadzisz mnie?>
Wkurzyłam się na cb Brian, zrobię ci wstyd po 1 nie Szłem i poszłem, tylko Szedłem i Poszedłem -,- pamiętaj też o końcówkach "ę" i nie Dołanczasz, tylko dołączasz, na howrse przecież podkreśla jak jest źle.Będę tak robić każdemu, więc miejcie się na baczności z ortografią!
Dawno nie czułem smaku wody-była taka czysta i....DOBRA
-Hej-powiedział ktoś za mną
Trochę się nawet przestraszyłem,i powoli się odwróciłem.
-Yhym? Co?-zapytałem gdy zobaczyłem że to tylko jakaś wadera.
-Jestem Miraly,to są tereny mojej watahy-powiedziała
-I co? Pewnie napić się nie mogę?-zapytałem
-Powiem ci wprost: Dołączasz do mojej watahy?-zapytała alfa
-O boże,muszę?-myślałem w duchu.
Ale jednocześnie bardzo chciałem być w watasze bo-ja tak naprawdę nigdzie nie mieszkam.
-Spoko-powiedziałem i poszedłem za waderą
<Miraly,oprowadzisz mnie?>
Wkurzyłam się na cb Brian, zrobię ci wstyd po 1 nie Szłem i poszłem, tylko Szedłem i Poszedłem -,- pamiętaj też o końcówkach "ę" i nie Dołanczasz, tylko dołączasz, na howrse przecież podkreśla jak jest źle.Będę tak robić każdemu, więc miejcie się na baczności z ortografią!
Od West'a CD historii Rebecki
Gdy zaatakowały nas niedźwiedzie chciałem
zajść je od tyłu.Szykowałem się już do skoku gdy jeden z nich siekną
mnie swoją łapą i upadłem na tył jaskini.Nie chciałem by dla Rebeki coś
się stało ale nie dałem rady się podnieść, z parku leciała mi krew i
kręciło mi się w głowie.
-Nie, zostawcie j..ją.-zemdlałem.
Znalazła mnie Miraly i Arisa.Poszliśmy po Rebeccke a mi drżało serce by nic jej się nie stało.Leżała w jaskini i się nie ruszała.Tak się o nią bałem, nie wiedziałem co mam zrobić.Nagle Rebeccka się ocknęła, zobaczyła mnie, Arisę i Miraly.
-Rebeccka nic ci nie jest?-zapytałem przerażony.
-Nie, ale strasznie jestem poobijana.
-Tak się ciesze że nic ci nie jest.-przytuliłem ją.
-Też się cieszę, tak się bałam.-wtuliła się we mnie.
-Miraly, Ariso zostawcie nas samych zaopiekuję się nią. - Rebeccka popatrzyła na mnie.
-Okay ale patrz żeby nie było jak ostatnim razem.
-Dobrze i przepraszam próbowałem uratować Rebeccke.
-Dobra choć Arisa, zostawmy już ich samych.-uśmiechnęła się Miraly.
<Rebeccka?>
-Nie, zostawcie j..ją.-zemdlałem.
Znalazła mnie Miraly i Arisa.Poszliśmy po Rebeccke a mi drżało serce by nic jej się nie stało.Leżała w jaskini i się nie ruszała.Tak się o nią bałem, nie wiedziałem co mam zrobić.Nagle Rebeccka się ocknęła, zobaczyła mnie, Arisę i Miraly.
-Rebeccka nic ci nie jest?-zapytałem przerażony.
-Nie, ale strasznie jestem poobijana.
-Tak się ciesze że nic ci nie jest.-przytuliłem ją.
-Też się cieszę, tak się bałam.-wtuliła się we mnie.
-Miraly, Ariso zostawcie nas samych zaopiekuję się nią. - Rebeccka popatrzyła na mnie.
-Okay ale patrz żeby nie było jak ostatnim razem.
-Dobrze i przepraszam próbowałem uratować Rebeccke.
-Dobra choć Arisa, zostawmy już ich samych.-uśmiechnęła się Miraly.
<Rebeccka?>
Od Alexii C.D. historii Akimiego
Zostałam w jaskini z jakimś wilkiem. Nic nie rozumiałam z rozmowy jego i wadery, która nagle uciekła. Mówili w jakimś dziwnym języku. Może kiedyś ich zrozumiem? W każdym bądź razie, zaczęłam mówić słowa, które dla wszystkich były raczej niezrozumiałe. W pewnym momencie mała waderka, która leżała koło mnie zaczęła również coś sobie gadać pod nosem. Basior śmiał się widząc nasze dziwne miny, słysząc słowa, które rozumiałyśmy tylko my. Ja i ta druga mała gryzłyśmy, "biłyśmy" i obśliniałyśmy tego wilka. Trzeba było się czymś pobawić ;). Po jakimś czasie, do jaskini znów wbiegła tamta wadera. Pamiętam ją od czasu, gdy otworzyłam oczy. Tę małą waderkę również. Cały ten dzień był dziwny i zwariowany. Nic, kompletnie nic nie rozumiałam.
-----3 miesiące później-----
Teraz już wszystko rozumiem. Ta wadera nazywa się Arisa i jest moją mamą. Ten basior jest jej partnerem, nazywa się Akimitsu i jest moim tatusiem. A ta mała waderka jest moją siostrą i nazywa się Dakota. Mam jeszcze starszego brata, Silvera. Mama i tata znaleźli go jak był szczeniakiem. Czasem nas odwiedza, ale ja za nim nie przepadam. Staram się jednak być jak najmilsza. Ach, zapomniałam jeszcze wspomnieć, że ja sama nazywam się Alexia! Podoba mi się to imię, jak również Dakota. Sądzę, że nasi rodzice znają się na dobieraniu imion ;). Poznałam jeszcze wiele wspaniałych wilków, przyjaciół rodziców. Moja mama przyjaźni się nawet z samą alfą watahy, panią Miraly. Strasznie ją polubiłam, nie dziwię się, że mama też ją uwielbia. Dzisiaj rodzice postanowili zabrać nas na spacer po terenach watahy. Dotąd byliśmy tylko czasem na polanie, by się pobawić. Szkoda, że nie ma więcej szczeniaków... Wracając do tematu, podczas spaceru Dako zaproponowała mi:
<Dakota?>
-----3 miesiące później-----
Teraz już wszystko rozumiem. Ta wadera nazywa się Arisa i jest moją mamą. Ten basior jest jej partnerem, nazywa się Akimitsu i jest moim tatusiem. A ta mała waderka jest moją siostrą i nazywa się Dakota. Mam jeszcze starszego brata, Silvera. Mama i tata znaleźli go jak był szczeniakiem. Czasem nas odwiedza, ale ja za nim nie przepadam. Staram się jednak być jak najmilsza. Ach, zapomniałam jeszcze wspomnieć, że ja sama nazywam się Alexia! Podoba mi się to imię, jak również Dakota. Sądzę, że nasi rodzice znają się na dobieraniu imion ;). Poznałam jeszcze wiele wspaniałych wilków, przyjaciół rodziców. Moja mama przyjaźni się nawet z samą alfą watahy, panią Miraly. Strasznie ją polubiłam, nie dziwię się, że mama też ją uwielbia. Dzisiaj rodzice postanowili zabrać nas na spacer po terenach watahy. Dotąd byliśmy tylko czasem na polanie, by się pobawić. Szkoda, że nie ma więcej szczeniaków... Wracając do tematu, podczas spaceru Dako zaproponowała mi:
<Dakota?>
Od Belli C.D. historii Miraly
-Wiesz... Nie jestem do końca pewna... Ale sądzę, że to ten sam wilk, który zabił moją dawną rodzinę...
-Znaczy?-spytała Mira.
-Znaczy... Amadeon...
-Amadeon? Jaki znowu Amadeon?
-Widzisz... Kiedyś napadła na nas wroga nam wataha. Amadeon był wtedy jeszcze jednym z nas, ale okazał się być szpiegiem. Przez kilka lat zbierał informacje dla tamtej watahy, której był z resztą alfą... Zaatakowali nas, w wyniku czego moi rodzice zginęli...
-Myślisz że to mógł być on, tak?
-Pewnie tak... On jeden zabił ich wszystkich. Tylko mnie nie zdołał... Ale... -nagle mi się przypomniało- Trzeba chronić dzieci...
-po co? On już nie żyje.
-Jak to?-spytałam zdumiona.
-Chodź, pokażę Ci.
Więc poszłam za nią. po chwili byłyśmy na polanie. Była tam kałuża krwi. Ale... To nie była moja krew. Tyle że wilka w niej nie było.
-A on gdzie?-spytałam przestraszona. Po głowie chodziły mi myśli... tak straszne... Nie wiedziałam co mam robić. On nadal gdzieś tam biega...
<<Miraly, gdzie on pobiegł?>>
-Znaczy?-spytała Mira.
-Znaczy... Amadeon...
-Amadeon? Jaki znowu Amadeon?
-Widzisz... Kiedyś napadła na nas wroga nam wataha. Amadeon był wtedy jeszcze jednym z nas, ale okazał się być szpiegiem. Przez kilka lat zbierał informacje dla tamtej watahy, której był z resztą alfą... Zaatakowali nas, w wyniku czego moi rodzice zginęli...
-Myślisz że to mógł być on, tak?
-Pewnie tak... On jeden zabił ich wszystkich. Tylko mnie nie zdołał... Ale... -nagle mi się przypomniało- Trzeba chronić dzieci...
-po co? On już nie żyje.
-Jak to?-spytałam zdumiona.
-Chodź, pokażę Ci.
Więc poszłam za nią. po chwili byłyśmy na polanie. Była tam kałuża krwi. Ale... To nie była moja krew. Tyle że wilka w niej nie było.
-A on gdzie?-spytałam przestraszona. Po głowie chodziły mi myśli... tak straszne... Nie wiedziałam co mam robić. On nadal gdzieś tam biega...
<<Miraly, gdzie on pobiegł?>>
Od Akimiego - C.D Arisy
Najspokojniej w świecie
leżałem w jaskini mojej i Arisy. Myślałem że tak będzie do końca dnia
ale do jaskini weszła partnerka z małymi szczeniakami.
-Wróciłaś!-krzyknąłem radośnie. Zaraz potem zrobiłem dziwną minę widząc dwie, małe wadery na jej plecach.
-Co to za szczeniaki?-spytałem.
-Nasze.-odparła cicho.
-Nasze?-powtórzyłem głucho.
Nie mogłem uwierzyć! Nawet nie wiedziałem kiedy ona była w ciąży!
-Tak. Urodziłam je w drodze powrotnej.-powiedziała głośno i wyraźnie.-I jak zapewne wiesz, one są też twoimi dziećmi.
-Tak.-odparłem, podrapałem się w głowę, a następnie powiedziałem: -Ale pamiętasz o Silverze? -Spytałem.
-No tak...
-No więc on też
jest naszym przyszywanym dzieckiem, już dorosłym. On też jest ważny
chociaż ma własną jskinię i wgl. -I postanowiłem zmienić temat. -Aaaa...
Jak one wgl mają na imię?
-Ta tutaj to Alexia... A dla drugiej wybór imienia zostawiłam tobie :)
-To może... Dakota! -Wykrzyknąłem a Arisa się uśmiechnęła.
-No pewnie ale... Czekaj zaraz wracam! -I wybiegła z jaskini jak szalona.
Nie wiedziałem czemu się tak śpieszyła ale to chyba ja jestem niańką tych małych urwisów.
Od Miraly C.D. historii Belli
-Większość to moje czary. - Dopowiedziałam.
-Aha, już rozumiem. - Powiedziała Bel.
-Niedługo przyjdzie Arisa i zajmie się tobą, póki nie odzyskasz sił. - Powiedziałam wstając i uśmiechając się.
-Dziękuję. - Powiedziała zamykając oczy i uśmiechając się.
-Prześpij się, jutro porozmawiamy. - Powiedziałam przytulając ją.Do jaskini weszła Isa, powiedziałam jej żeby zajęła się Bellą, póki nie odzyska sił.
-Pa, Miraly. - Powiedziała uśmiechając się.
-Pa. - Odpowiedziałam.
~rano~
Gdy się obudziłam, od razu poszłam odwiedzić Bellę, jeszce wcześniej przyszłam podziękować Isie, że regenerowała całą noc energią Bels.
-Cześć Bel, jak się czujesz? - Spytałam siadając przy niej.
-Już o wiele lepiej.To wszystko zasługa Isy. - Powiedziała siadając i oparła się o ścianę jaskini.
-Jedno pytanie nie dawało mi spać całą noc. - Powiedziałam patrząc na kamienne miseczki.
-Jakie? - Spytała wadera, biorąc łyk wody.
-Kto ci to zrobił? - Gdy o to spytałam, patrzyłyśmy sobie w oczy i nastała cisza.Nagle odwróciła wzrok na ścianę i odpowiedziała:
<Bel, co za patafian ci to zrobił?>
-Aha, już rozumiem. - Powiedziała Bel.
-Niedługo przyjdzie Arisa i zajmie się tobą, póki nie odzyskasz sił. - Powiedziałam wstając i uśmiechając się.
-Dziękuję. - Powiedziała zamykając oczy i uśmiechając się.
-Prześpij się, jutro porozmawiamy. - Powiedziałam przytulając ją.Do jaskini weszła Isa, powiedziałam jej żeby zajęła się Bellą, póki nie odzyska sił.
-Pa, Miraly. - Powiedziała uśmiechając się.
-Pa. - Odpowiedziałam.
~rano~
Gdy się obudziłam, od razu poszłam odwiedzić Bellę, jeszce wcześniej przyszłam podziękować Isie, że regenerowała całą noc energią Bels.
-Cześć Bel, jak się czujesz? - Spytałam siadając przy niej.
-Już o wiele lepiej.To wszystko zasługa Isy. - Powiedziała siadając i oparła się o ścianę jaskini.
-Jedno pytanie nie dawało mi spać całą noc. - Powiedziałam patrząc na kamienne miseczki.
-Jakie? - Spytała wadera, biorąc łyk wody.
-Kto ci to zrobił? - Gdy o to spytałam, patrzyłyśmy sobie w oczy i nastała cisza.Nagle odwróciła wzrok na ścianę i odpowiedziała:
<Bel, co za patafian ci to zrobił?>
Od Belli C.D. historii Miraly
Patrzyłam na nich. Na to, co robiła Mira... Nagle zrozumiałam... Ten
wilk... To ten sam który zabił moją dawną rodzinę!! Byłam pewna, że to
przez niego Remus był ranny... Chciałam się rozpłakać, ale nie mogłam...
Jak to jest?! Duchy nie mogą płakać?!?! Nagle rozbłysło niebieskie
światło. Poczułam jak coś wciąga mnie z powrotem do ciała. "Nie tu jest
moje miejsce...-pomyślałam- Ono jest na ziemi...". Pozwoliłam się
wciągnąć. Kiedy wsunęłam się do swojego ciała, usłyszałam huk. Przez
chwilę się nie ruszałam. Nie miałam czucia w łapach. Jednak po chwili
wszystko było normalnie. Powoli otworzyłam oczy.
-Miraly?-szepnęłam patrząc na nią. Rana się zagoiła. Nastała chwila ciszy. Zobaczyłam tylko Remusa podbiegającego do mnie i zemdlałam... Obudziłam się w naszej jaskini. Miraly, Remus i dzieci przy mnie siedzieli. Spróbowałam wstać, ale nie miałam siły w łapach.
-Co ty robisz?-spytał John-Musisz leżeć i odpoczywać!
-Skąd ja tu? Jak?-spytałam na wpół przytomna.
-Ożywiłam Cię-odpowiedziała Miraly- Od teraz jesteś nieśmiertelna.
-Znaczy?-nadal nie rozumiałam.
-Kamień Wieczności...-wyjaśnił Remus.
Teraz byłam pewna. Nie ma po co iść na tamten świat... Jeśli tu zostawię przyjaciół i rodzinę...
<<Miraly?>>
-Miraly?-szepnęłam patrząc na nią. Rana się zagoiła. Nastała chwila ciszy. Zobaczyłam tylko Remusa podbiegającego do mnie i zemdlałam... Obudziłam się w naszej jaskini. Miraly, Remus i dzieci przy mnie siedzieli. Spróbowałam wstać, ale nie miałam siły w łapach.
-Co ty robisz?-spytał John-Musisz leżeć i odpoczywać!
-Skąd ja tu? Jak?-spytałam na wpół przytomna.
-Ożywiłam Cię-odpowiedziała Miraly- Od teraz jesteś nieśmiertelna.
-Znaczy?-nadal nie rozumiałam.
-Kamień Wieczności...-wyjaśnił Remus.
Teraz byłam pewna. Nie ma po co iść na tamten świat... Jeśli tu zostawię przyjaciół i rodzinę...
<<Miraly?>>
Od Delgado
Chodziłem sobie po lesie, aż mnie przyłapała Selene. Od jej powrotu trochę się rozweseliłem... Trochę...
- Hej. Co robisz? - zapytała Panna Ciekawska
- Chodzę...
- Po co?
- Bo mi się nudzi... - westchnąłem i... Uniosłem się w powietrzu, nie wiadomo jak.
- Co do... - spojrzałem na ziemię i zobaczyłem, że Selene się śmieje
- Selene! - również się uśmiechnąłem
- Delgado! To nie ty! - przestraszyła się
- Jak to? - zdziwiłem się
- Delgado się nie uśmiecha. - przymrużyła oczy
- Sel, to ja! - spoważniałem - A teraz spuść mnie na ziemię!
- Kto był twoim ojcem?
- Austin, a matką Goddes - wyprzedziłem ją w pytaniach - Teraz mnie postawisz?
- Dobra... - posmutniała, a ja stanąłem na ziemi
- Jak ty to zrobiłaś?
- Sama nie wiem...
- To nie jest związane z magią... Prawda?
- Magia może wszystko - uśmiechnęła się tajemniczo
<Siostra dokończ. Ja straciłem wenę>
- Hej. Co robisz? - zapytała Panna Ciekawska
- Chodzę...
- Po co?
- Bo mi się nudzi... - westchnąłem i... Uniosłem się w powietrzu, nie wiadomo jak.
- Co do... - spojrzałem na ziemię i zobaczyłem, że Selene się śmieje
- Selene! - również się uśmiechnąłem
- Delgado! To nie ty! - przestraszyła się
- Jak to? - zdziwiłem się
- Delgado się nie uśmiecha. - przymrużyła oczy
- Sel, to ja! - spoważniałem - A teraz spuść mnie na ziemię!
- Kto był twoim ojcem?
- Austin, a matką Goddes - wyprzedziłem ją w pytaniach - Teraz mnie postawisz?
- Dobra... - posmutniała, a ja stanąłem na ziemi
- Jak ty to zrobiłaś?
- Sama nie wiem...
- To nie jest związane z magią... Prawda?
- Magia może wszystko - uśmiechnęła się tajemniczo
<Siostra dokończ. Ja straciłem wenę>
Od Miraly C.D. historii Reserved Killer'a
~dzień przed śmiercią Bel~
-Oczywiście że mam. - Dopowiedziałam mu uśmiechając się. -Jeśli chcesz przejdź się po terenie, bo niestety po ostatniej wyprawie mam jeszcze mało energii.
-Rozumiem, ale jeszcze nie spytałem się czy mogę dołączyć. - Powiedział miłym głosem.
-Nie musiałeś, ja to po prostu wiedziałam. - Uśmiechnęłam się puszczając mu oczko. -Pokarzę ci jaskinię, bo wyglądasz na wycieńczonego, i ledwo stoisz na nogach. - Zaprowadziłam go i pokazałam dostępne jaskinie.Wybrał sobie którąś i wszedł się rozejrzeć.
-Do zobaczenia. - Powiedziałam odchodząc.
-Do zobaczenia. - Odpowiedziało mi rozbrzmiewanie jego głosu.
-Oczywiście że mam. - Dopowiedziałam mu uśmiechając się. -Jeśli chcesz przejdź się po terenie, bo niestety po ostatniej wyprawie mam jeszcze mało energii.
-Rozumiem, ale jeszcze nie spytałem się czy mogę dołączyć. - Powiedział miłym głosem.
-Nie musiałeś, ja to po prostu wiedziałam. - Uśmiechnęłam się puszczając mu oczko. -Pokarzę ci jaskinię, bo wyglądasz na wycieńczonego, i ledwo stoisz na nogach. - Zaprowadziłam go i pokazałam dostępne jaskinie.Wybrał sobie którąś i wszedł się rozejrzeć.
-Do zobaczenia. - Powiedziałam odchodząc.
-Do zobaczenia. - Odpowiedziało mi rozbrzmiewanie jego głosu.
Od Miraly C.D. historii Belli
Zobaczyłam tą całą sytuację.Bel leżała w kałuży krwi, a ja przyszłam za późno.W ostatniej chwili wlałam jej do ust Eliksir Ducha.Moja dobra Bels umarła? Gdzie był Remus? Widziałam go w oddali, gdy rozmawiał z nią.Czy to na prawdę koniec? Nagle przyszło oświecenie.Mogę użyć czarów.Przyrzekłam sobie, że nigdy ich nie użyję, ale w tej sytuacji...nie chcę jej stracić.Wszyscy się zbiegli.
-Bella?To na prawdę ona?Miraly, co się stało? - Dopytywali wszyscy.Ja siedziałam wpatrując się w ciało mojej przyjaciółki, milcząc.Nagle z tłumu wybiegł Remus, był ranny.Rzucił się ze łzami w oczach na ziemię.Przybiegły ich dzieci.Wszyscy pogrążyli się w smutku i rozpaczy.Czułam się taka bezradna.
-Niech wszyscy się odsuną.Remus, weź dzieci i odsuńcie się na 10 kroków. - Powiedziałam spokojna.-Poczekajcie tu wszyscy na mnie, zaraz wracam. - Powiedziałam i w jednej chwili teleportowałam się do magicznego zagajnika, odkrytego prze zemnie.Zerwałam kilka potrzebnych roślin i wzięłam pięć niebieskich kamieni i kilka srebrnych lian.na końcu zerwałam złoty kwiat, zwany Katerią.Jego właściwości lecznicze są doskonałe.Znowu teleportowałam się w miejsce, gdzie została......zabi...zabita Bels.Ułożyłam kamienie w pięciokąt, liany rozłożyłam od każdego kamienia do środka.Wysmarowałam kamienie mazgą ze wszystkich roślin i jej krwią nakreśliłam znaki.Na środku znajdowała się właśnie ta plama krwii.Oto co stworzyłam:
Na środku położyłam Bellę i delikatnie uniosłam Katerię, by uniosła się i delikatnie opadła na jej usta.Szybko wyszłam z pięciokąta i nasypałam trochę pyłu ze złotego kwiecia na kamień.Wyszeptałam kilka słów.Nagle wszystko rozbłysło niebieskim światłem, wszyscy zasłonili oczy, a ja patrzyłam i oczekiwałam rezultatu.
<Bella, czy do nas wrócisz?>
-Bella?To na prawdę ona?Miraly, co się stało? - Dopytywali wszyscy.Ja siedziałam wpatrując się w ciało mojej przyjaciółki, milcząc.Nagle z tłumu wybiegł Remus, był ranny.Rzucił się ze łzami w oczach na ziemię.Przybiegły ich dzieci.Wszyscy pogrążyli się w smutku i rozpaczy.Czułam się taka bezradna.
-Niech wszyscy się odsuną.Remus, weź dzieci i odsuńcie się na 10 kroków. - Powiedziałam spokojna.-Poczekajcie tu wszyscy na mnie, zaraz wracam. - Powiedziałam i w jednej chwili teleportowałam się do magicznego zagajnika, odkrytego prze zemnie.Zerwałam kilka potrzebnych roślin i wzięłam pięć niebieskich kamieni i kilka srebrnych lian.na końcu zerwałam złoty kwiat, zwany Katerią.Jego właściwości lecznicze są doskonałe.Znowu teleportowałam się w miejsce, gdzie została......zabi...zabita Bels.Ułożyłam kamienie w pięciokąt, liany rozłożyłam od każdego kamienia do środka.Wysmarowałam kamienie mazgą ze wszystkich roślin i jej krwią nakreśliłam znaki.Na środku znajdowała się właśnie ta plama krwii.Oto co stworzyłam:
Na środku położyłam Bellę i delikatnie uniosłam Katerię, by uniosła się i delikatnie opadła na jej usta.Szybko wyszłam z pięciokąta i nasypałam trochę pyłu ze złotego kwiecia na kamień.Wyszeptałam kilka słów.Nagle wszystko rozbłysło niebieskim światłem, wszyscy zasłonili oczy, a ja patrzyłam i oczekiwałam rezultatu.
<Bella, czy do nas wrócisz?>
Od Belli CD historii Xandry
Xandra weszła do swojej jaskini i rozejrzała się. po chwili wyszła i
zniknęła w krzakach. Może chciała sobie jakoś urządzić jaskinię? nie
wiem... Poszłam nad jeziorko. Spotkałam tam Remusa. Podeszłam do niego.
-Hej... Dużo członków ostatnio dochodzi, nie?-spytał.
-Heh... tak... -odprężyłam się i zamknęłam oczy. Uderzył mnie jeden obraz. Jakiś wrogi wilk zabija jakiegoś innego wilka. Jednocześnie uderzył mnie dziwny smutek... Otworzyłam oczy, a przy mnie nie było Remusa. Poszedł gdzieś? Może... Usłyszałam trzask pękającej gałązki. Odwróciłam się, ale mignęła mi tylko czarna sylwetka basiora. Po chwili leżałam na ziemi w kałuży krwi. Zobaczyłam jak basior znika... Po chwili ktoś do mnie podbiegł. To była Miraly. podbiegła. Widziała to wszystko... Widziałam w jej oczach, że nie ma za dużo nadziei... Nagle wlała mi coś do ust. Poczułam że odlatuję... Po chwili stałam na złotych chmurach. Przede mną była złota brama. Zaczęła się otwierać... Kiedy się otworzyła, jakaś wielka łapa wepchnęła mnie do środka. Otrzymałam tam wiadomości o ostatnim wydarzeniu... umarłam?! Miraly przed śmiercią ponoć wlała mi do ust Eliksir Ducha... Zstąpiłam na ziemię. Pojawiłam się na miejscu gdzie umarłam. Była tam jeszcze Mira.
<<Miraly?>>
-Hej... Dużo członków ostatnio dochodzi, nie?-spytał.
-Heh... tak... -odprężyłam się i zamknęłam oczy. Uderzył mnie jeden obraz. Jakiś wrogi wilk zabija jakiegoś innego wilka. Jednocześnie uderzył mnie dziwny smutek... Otworzyłam oczy, a przy mnie nie było Remusa. Poszedł gdzieś? Może... Usłyszałam trzask pękającej gałązki. Odwróciłam się, ale mignęła mi tylko czarna sylwetka basiora. Po chwili leżałam na ziemi w kałuży krwi. Zobaczyłam jak basior znika... Po chwili ktoś do mnie podbiegł. To była Miraly. podbiegła. Widziała to wszystko... Widziałam w jej oczach, że nie ma za dużo nadziei... Nagle wlała mi coś do ust. Poczułam że odlatuję... Po chwili stałam na złotych chmurach. Przede mną była złota brama. Zaczęła się otwierać... Kiedy się otworzyła, jakaś wielka łapa wepchnęła mnie do środka. Otrzymałam tam wiadomości o ostatnim wydarzeniu... umarłam?! Miraly przed śmiercią ponoć wlała mi do ust Eliksir Ducha... Zstąpiłam na ziemię. Pojawiłam się na miejscu gdzie umarłam. Była tam jeszcze Mira.
<<Miraly?>>
piątek, 8 lutego 2013
Od Samanty C.D. historii Belli
Bella oprowadzała mnie po wielu miejscach.Było fantastycznie!W ten dzień
poznałam również nie tylko Belle i Miraly poznałam Johna no i Patty.A
tak w ogóle to ten.. cały John tak dziwnie na mnie patrzył.. choć był
całkiem miły.. AJĆ!Co ja wygaduje powiedziałam sobie już rok temu koniec
z miłością ale ten John...Ehh..nie ważne wracając do tematu Bella i ja
ruszyliśmy na polanę.Bella powiedziała że można na niej znaleźć spore
króliki.Zaśmiałam się delikatnie na te słowa.
-No to już wszystko.-powiedziała uśmiechając się Bella
-Dziękuje za oprowadzenia,ale mam jedno pytanie.-powiedziałam
-Słucham?-zapytała
-Gdzie będę uczyć szczeniaki polować?-zapytałam
-Hmm.. raczej na polanie bo małe szczeniaki nie powinny polować na duże zwierzęta a na polanie są króliki.-powiedziała Bella
-Aha.Dziękuje a mogę wiedzieć gdzie moja jaskinia.-zadałam kolejne pytanie
-Jasne.-uśmiechnęła się
Zaczęłyśmy iść w stronę jaskiń.Bella pokazała mi dość dużą jaskinię.
-Emm.. ja mam chyba większą jaskinię niż sama samica alfa.-powiedziałam
-Nie.. tak wygląda z zewnątrz w wewnątrz jest mniejsza.-powiedziała Bella.-Ja już pójdę.Paa.-powiedziała odbiegając
-Pa..-odpowiedziałam jak była już daleko
Weszłam do jaskini i delikatnie się zaczęłam rozglądać.Bella miała racje mała w wewnątrz duża z zewnątrz.Wyszłam z jaskini.Kiedy z niej weszłam o kilka centymetrów od niej stał John.Delikatnie się zdziwiłam,ale po kilku minutach ciszy wreszcie zagadałam.
-Emm.. hej.. emm.. John!Co cię do... emm.. mnie sprowadza?-powiedziałam jąkając się
<John,co cię do mnie sprowadza?>
-No to już wszystko.-powiedziała uśmiechając się Bella
-Dziękuje za oprowadzenia,ale mam jedno pytanie.-powiedziałam
-Słucham?-zapytała
-Gdzie będę uczyć szczeniaki polować?-zapytałam
-Hmm.. raczej na polanie bo małe szczeniaki nie powinny polować na duże zwierzęta a na polanie są króliki.-powiedziała Bella
-Aha.Dziękuje a mogę wiedzieć gdzie moja jaskinia.-zadałam kolejne pytanie
-Jasne.-uśmiechnęła się
Zaczęłyśmy iść w stronę jaskiń.Bella pokazała mi dość dużą jaskinię.
-Emm.. ja mam chyba większą jaskinię niż sama samica alfa.-powiedziałam
-Nie.. tak wygląda z zewnątrz w wewnątrz jest mniejsza.-powiedziała Bella.-Ja już pójdę.Paa.-powiedziała odbiegając
-Pa..-odpowiedziałam jak była już daleko
Weszłam do jaskini i delikatnie się zaczęłam rozglądać.Bella miała racje mała w wewnątrz duża z zewnątrz.Wyszłam z jaskini.Kiedy z niej weszłam o kilka centymetrów od niej stał John.Delikatnie się zdziwiłam,ale po kilku minutach ciszy wreszcie zagadałam.
-Emm.. hej.. emm.. John!Co cię do... emm.. mnie sprowadza?-powiedziałam jąkając się
<John,co cię do mnie sprowadza?>
czwartek, 7 lutego 2013
Od Belli CD historii Samanty
Na początek postanowiłam pokazać Samancie jeziorko. Poszłyśmy, a raczej
pobiegłyśmy nad nie. Gdy stanęłyśmy, Samanta zbliżyła się do jeziorka i
wskoczyła do niego. Po chwili z niego wyszła. Odwróciłam głowę, bo
usłyszałam jakiś dźwięk. Z krzaków wyszła Patty rozmawiając z John'em.
Podeszli do nas.
-Hej, co tu robicie?-spytał John.
-Oprowadzam Samantę-powiedziałam, wskazując na nią. Wyszła z wody i nieco się otrzepała.
-Samanta-powiedziała krótko.
-Hej, jestem Patty.
-A ja John-powiedział z uśmiechem. Dziwne. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Nie aż tak... Wesołego? Nie wiem...
-Dobra, chodź, pokażę Ci jeszcze kilka miejsc-powiedziałam, chcąc przerwać niezręczną ciszę.
-Okej-powiedziała i popędziła za mną. Po chwili byłyśmy na polance.
-Tu jest polanka. Można tu polować... Czasem zdarzają się na prawdę spore króliki-dodałam szeptem.
-Tak?-powiedziała śmiejąc się.
<<Samanta?>>
-Hej, co tu robicie?-spytał John.
-Oprowadzam Samantę-powiedziałam, wskazując na nią. Wyszła z wody i nieco się otrzepała.
-Samanta-powiedziała krótko.
-Hej, jestem Patty.
-A ja John-powiedział z uśmiechem. Dziwne. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Nie aż tak... Wesołego? Nie wiem...
-Dobra, chodź, pokażę Ci jeszcze kilka miejsc-powiedziałam, chcąc przerwać niezręczną ciszę.
-Okej-powiedziała i popędziła za mną. Po chwili byłyśmy na polance.
-Tu jest polanka. Można tu polować... Czasem zdarzają się na prawdę spore króliki-dodałam szeptem.
-Tak?-powiedziała śmiejąc się.
<<Samanta?>>
środa, 6 lutego 2013
Od Rebeccki C.D. historii Westa
Razem z Westem świetnie się bawiliśmy. Nagle zaczęło padać. Szybko schowaliśmy się do jakiejś jaskini i próbowałam się osuszyć, gdy West spytał:
-I co teraz?
-A co ma być?-zaśmiałam się.-Przeczekamy tu deszcz.
-A jeśli będzie padał cały dzień? I noc?
-To przesiedzimy tutaj cały dzień i noc.-uśmiechnęłam się.-A żeby nie było nam nudno, może zagramy w jakąś grę?
-Wykluczone są bardzo ruchliwe, nie ma tutaj dużo miejsca-rzekł West rozglądając się po jaskini.
-A może zagramy w zgadywanki?
Przy tej grze było mnóstwo śmiechu, aż usłyszałam dziwne szelesty.
-Ciiii!-uciszyłam towarzysza. West zaczął nasłuchiwać, i chyba też coś usłyszał.
-Jest wielkie, hałaśliwe i chce nas stąd wygonić.-powiedziałam ze strachem.
-Niedźwiedzie!
Zaczęliśmy uciekać, aż West zniknął mi z oczu. Wpadłam w panikę, aż coś pociągnęło mnie za tylną łapę. Zemdlałam.
-----po jakimś czasie-----
Obudziłam się. Siedzieli przy mnie Arisa, Miraly i West.
<West?>
-I co teraz?
-A co ma być?-zaśmiałam się.-Przeczekamy tu deszcz.
-A jeśli będzie padał cały dzień? I noc?
-To przesiedzimy tutaj cały dzień i noc.-uśmiechnęłam się.-A żeby nie było nam nudno, może zagramy w jakąś grę?
-Wykluczone są bardzo ruchliwe, nie ma tutaj dużo miejsca-rzekł West rozglądając się po jaskini.
-A może zagramy w zgadywanki?
Przy tej grze było mnóstwo śmiechu, aż usłyszałam dziwne szelesty.
-Ciiii!-uciszyłam towarzysza. West zaczął nasłuchiwać, i chyba też coś usłyszał.
-Jest wielkie, hałaśliwe i chce nas stąd wygonić.-powiedziałam ze strachem.
-Niedźwiedzie!
Zaczęliśmy uciekać, aż West zniknął mi z oczu. Wpadłam w panikę, aż coś pociągnęło mnie za tylną łapę. Zemdlałam.
-----po jakimś czasie-----
Obudziłam się. Siedzieli przy mnie Arisa, Miraly i West.
<West?>
Od Arisy C.D. historii Miraly
Miraly ma rację, najwyższy czas powiedzieć Akimitsu, że urodziłam... Nie będzie to proste. Mam nadzieję, że się ucieszy, ale jeśli nie... Nie bardzo wiem co zrobię. Tak więc, trwając w rozmyślaniach wzięłam dzieci i doszłam do jaskini mojej i mojego partnera. Akimi leżał najspokojniej na świecie, a ja wiedziałam, że zaraz mu ten spokój zburzę.
-Wróciłaś!-krzyknął radośnie. Zaraz potem zrobił dziwną minę widząc dwie, małe wadery na moich plecach.
-Co to za szczeniaki?-spytał.
-Nasze.-odparłam cicho.
-Nasze?-powtórzył głucho.
-Tak. Urodziłam je w drodze powrotnej.-powiedziałam głośno i wyraźnie.-I jak zapewne wiesz, one są też twoimi dziećmi.
-Tak.-odparł, podrapał się w głowę, a następnie powiedział:
(Akimi? Sorry, że tak mało, brak weny ;/)
-Wróciłaś!-krzyknął radośnie. Zaraz potem zrobił dziwną minę widząc dwie, małe wadery na moich plecach.
-Co to za szczeniaki?-spytał.
-Nasze.-odparłam cicho.
-Nasze?-powtórzył głucho.
-Tak. Urodziłam je w drodze powrotnej.-powiedziałam głośno i wyraźnie.-I jak zapewne wiesz, one są też twoimi dziećmi.
-Tak.-odparł, podrapał się w głowę, a następnie powiedział:
(Akimi? Sorry, że tak mało, brak weny ;/)
Obecna!
Samanta(Zoey Stilton) jest już obecna i można pisać z nią opowiadania, a CD są odwieszone.
Wasza samica alfa,
Miraly
Wasza samica alfa,
Miraly
wtorek, 5 lutego 2013
Od Reserved Killer'a
Musiałem znaleźć jakąś watahę... Od tego zależało moje życie. Polowanie
''bez szczęki'' nie było łatwe. Takie życie od razu było nawet skazane
na porażkę. Na czystą śmierć. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Śmierć
nie była w moim stylu. Wiosenna pogoda była okropna. W takiej zbroi
temperatura +10 jest nawet zabójcza. Moja wędrówka wydawała by nie mieć
końca. Nagle jednak poczułem że ktoś mnie śledzi... Odwróciłem się
gwałtownie... Minotaur. Super! Zaatakował mnie pierwszy. Broniłem się
silnie, jednak ta zbroja mnie totalnie dobijała. Minotaur nie dawał za
wygraną. Kiedy w końcu... Udało się! Padł... Ale... Ja też. Niestety,
zbroja mnie przeważyła i padłem. Wstać? Za nic nie mogłem... Świat
zaczął się zamazywać. I zemdlałem....
~kilka godzin później~
- Co mu jest? - usłyszałem głos jakiejś wadery
- Zemdlał. Za kilka godzin powinien się obudził - rzekła jakaś druga
Nagle odezwał się mój instynkt. Wstałem na wątłych nogach i pokazałem kły.
- Spokojnie. Nie chcemy ci nic zrobić! Nazywam się Miraly. - powiedziała przyjaźnie
- Witaj Miraly. Nazywam się Reserved Killer, ale w skrócie stałem się po prostu Killerem. - rozejrzałem się bacznie - Macie jakąś watahę?
<Miraly?>
~kilka godzin później~
- Co mu jest? - usłyszałem głos jakiejś wadery
- Zemdlał. Za kilka godzin powinien się obudził - rzekła jakaś druga
Nagle odezwał się mój instynkt. Wstałem na wątłych nogach i pokazałem kły.
- Spokojnie. Nie chcemy ci nic zrobić! Nazywam się Miraly. - powiedziała przyjaźnie
- Witaj Miraly. Nazywam się Reserved Killer, ale w skrócie stałem się po prostu Killerem. - rozejrzałem się bacznie - Macie jakąś watahę?
<Miraly?>
Od Xandry-Jak dotarłam?
Spacerowałam po lesie, aż nagle zobaczyłam waderę. Była ładna i z gracją szła w moim kierunku. Postanowiłam nie być gorsza, i również jak dama podeszłam do niej i zapytałam arogancko:
-Kim jesteś?
-Nie powinno cię to obchodzić.-warknęła, chociaż i to wyszło jej z klasą.-Lepiej powiedz, co Ty tutaj robisz.
-Ja? Spaceruję. I nie leci mi ślina z pyska jak wiejskiemu psu.-powiedziałam i zaśmiałam się.
Nagle wadera usiadła wygodnie na trawie.
-Co ty wyprawiasz?-spytałam zdumiona.
Wilczyca zaczęła się śmiać i powiedziała:
-Ty naprawdę myślisz, że jestem taką arogancką damulką? Ty pewnie też nie, nie wierzę w to.
Obie śmiałyśmy się do rozpuku, a gdy się uspokoiłyśmy wadera zaproponowała mi, żebym dołączyła do watahy jej przyjaciółki,Miraly. Miraly pozwoliła pozostać mi na tych terenach i dała mi jaskinię. A wadera, którą spotkałam to Bella.
<Bella?>
-Kim jesteś?
-Nie powinno cię to obchodzić.-warknęła, chociaż i to wyszło jej z klasą.-Lepiej powiedz, co Ty tutaj robisz.
-Ja? Spaceruję. I nie leci mi ślina z pyska jak wiejskiemu psu.-powiedziałam i zaśmiałam się.
Nagle wadera usiadła wygodnie na trawie.
-Co ty wyprawiasz?-spytałam zdumiona.
Wilczyca zaczęła się śmiać i powiedziała:
-Ty naprawdę myślisz, że jestem taką arogancką damulką? Ty pewnie też nie, nie wierzę w to.
Obie śmiałyśmy się do rozpuku, a gdy się uspokoiłyśmy wadera zaproponowała mi, żebym dołączyła do watahy jej przyjaciółki,Miraly. Miraly pozwoliła pozostać mi na tych terenach i dała mi jaskinię. A wadera, którą spotkałam to Bella.
<Bella?>
poniedziałek, 4 lutego 2013
Od Miraly CD historii Arisy
To był wielki szok, tak samo dla Arisy, jak i dla mnie.Po porodzie Isa była tak szczęśliwa.Tuliła swoje córki, ale szczęście dla nas nie mogło trwać wiecznie.Obejrzałam się za siebie, a Melisy i Kimiko nie było.Poszły bez pożegnania.....Wyczułam silną energię duchową, ale nie była silniejsza od mojej.Zza krzaków wyskoczył jakiś basior.Powalił mnie i przytrzymywał.Co on robi do cholery?! pomyślałam.Nachylił się nade mną i pocałował.Wbiłam mu pazury w serce, bo zaczął się do mnie dobierać.Poczułam ciężar jego ciała i zapach krwi.Nie maiłam sił by wstać, jak by wyssał tym pocałunkiem cała moją energię.Moje ciało było zdrętwiałe, a Isa patrzyła na mnie z przerażeniem.Jego ciało leżało na mnie.Moja przyjaciółka szybko się podniosła i zabrała to (za przeproszeniem) truchło.
-Mira, masz siłę wstać? - To pytanie było odpowiednie."Czy masz siłę wstać?" - to pytanie krążyło w mojej głowie, musiałam zebrać w sobie wolę.Próbowałam, ale nic nie dawało.Po kilku próbach, udało się lecz ledwo co trzymałam się na nogach.
-Isa złap się mojej łapy i przytul do siebie szczeniaki. - Powiedziałam wymęczona.W jednej chwili znalazłyśmy się w mojej jaskini.Od razu położyłam się na moim łóżku.
-Do jutra Isa, musimy się wyspać, a ty musisz jeszcze powiedzieć coś Akimiemu. - Powiedziałam patrząc na szczeniaki.Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
<Arisa, jak tam?>
-Mira, masz siłę wstać? - To pytanie było odpowiednie."Czy masz siłę wstać?" - to pytanie krążyło w mojej głowie, musiałam zebrać w sobie wolę.Próbowałam, ale nic nie dawało.Po kilku próbach, udało się lecz ledwo co trzymałam się na nogach.
-Isa złap się mojej łapy i przytul do siebie szczeniaki. - Powiedziałam wymęczona.W jednej chwili znalazłyśmy się w mojej jaskini.Od razu położyłam się na moim łóżku.
-Do jutra Isa, musimy się wyspać, a ty musisz jeszcze powiedzieć coś Akimiemu. - Powiedziałam patrząc na szczeniaki.Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
<Arisa, jak tam?>
Od Arisy C.D. historii Miraly
Odnalazłyśmy szczeniaka! Bardzo się z tego ucieszyłam, tym bardziej,że chciałam wracać do domu. Wypoczęłam, nie ma co, od codziennych problemów. I bardzo stęskniłam się za Akimim <3. No więc, jeszcze dzień przenocowałyśmy w lesie, a następnego pożegnałyśmy się z Meli, Okami i Kimiko, z prośbą o odwiedzenie.
-----Tydzień później-----
Wędrowałyśmy już 23 dni, a w drodze powrotnej jesteśmy 7 dni. Niedługo powinnyśmy dojść do terenów watahy. Rozmawiałyśmy z Miraly, żartując i wspominając tę niezwykłą wyprawę, jednak ja ciągle myślałam o mojej ciąży lub chorobie. Nagle poczułam okropne bóle brzucha. Zatrzymałam się i zaczęłam wrzeszczeć. Bóle były nie do zniesienia. Mira stała nade mną wystraszona i prosiła o głębokie oddechy. Nagle...odeszły mi wody.
-Rodzę! Ja RODZĘ!-krzyknęłam do przyjaciółki.
Wadera spanikowała, ale ja powiedziałam, żeby się mną nie przejmowała. Samica alfa biegała nade mną ciągle, a ja w pewnym czasie straciłam poczucie czasu. Tylko ten okropny ból... Po 2 godzinach "męczarni" zobaczyłam strasznie wymęczona koło siebie dwie, małe, słodkie wadery.
<Miraly?>
-----Tydzień później-----
Wędrowałyśmy już 23 dni, a w drodze powrotnej jesteśmy 7 dni. Niedługo powinnyśmy dojść do terenów watahy. Rozmawiałyśmy z Miraly, żartując i wspominając tę niezwykłą wyprawę, jednak ja ciągle myślałam o mojej ciąży lub chorobie. Nagle poczułam okropne bóle brzucha. Zatrzymałam się i zaczęłam wrzeszczeć. Bóle były nie do zniesienia. Mira stała nade mną wystraszona i prosiła o głębokie oddechy. Nagle...odeszły mi wody.
-Rodzę! Ja RODZĘ!-krzyknęłam do przyjaciółki.
Wadera spanikowała, ale ja powiedziałam, żeby się mną nie przejmowała. Samica alfa biegała nade mną ciągle, a ja w pewnym czasie straciłam poczucie czasu. Tylko ten okropny ból... Po 2 godzinach "męczarni" zobaczyłam strasznie wymęczona koło siebie dwie, małe, słodkie wadery.
<Miraly?>
Od Miraly CD historii Preimele i Mack"a
Wyczułam(nie wiem jak, skoro jesteśmy już tak daleko od watahy) jakieś nowe duchowe energie.Przemieniłam się w duszę i teleportowałam do nowych wilków.Od razu wstali.
-Jestem Miraly, to jest moja wataha.Idźcie do Akimitsu, nie mam czasu na wskazanie wam drogi, lecz spytajcie o niego inne wilki. - Gdy to powiedziałam, znikłam.Zaskoczyłam się, bo nie musiałam ich pytać o imię, po prostu to wiedziałam.Otworzyłam oczy w swoim ciele, a Isa i wadery były zaskoczone.Nie zdążyły mnie zapytać, gdyż Arisa zemdlała.Szybko ją obudziłam, ale .......... ZACZĘŁA RODZIĆ!
<Isa, to ja zemdleję xD>
-Jestem Miraly, to jest moja wataha.Idźcie do Akimitsu, nie mam czasu na wskazanie wam drogi, lecz spytajcie o niego inne wilki. - Gdy to powiedziałam, znikłam.Zaskoczyłam się, bo nie musiałam ich pytać o imię, po prostu to wiedziałam.Otworzyłam oczy w swoim ciele, a Isa i wadery były zaskoczone.Nie zdążyły mnie zapytać, gdyż Arisa zemdlała.Szybko ją obudziłam, ale .......... ZACZĘŁA RODZIĆ!
<Isa, to ja zemdleję xD>
niedziela, 3 lutego 2013
Od Perimele i Macka
(Mack)
Szalenie miło jest stracić obojga rodziców.Na szczęście ( i zarazem pocieszenie) mam jeszcze młodszą siostrę.Różnica naszego wieku wynosi rok,tylko dlatego,że ona pochodzi z drugiego miotu a ja pierwszego.
Dobra,dosyć o mnie i o siostrze.Omijając ten temat,to wędrujemy już długi czas w poszukiwaniu jakiejś watahy.Chociaż nie,ponieważ kilka (watah) nie chciało nas przyjąć z różnych powodów...
(Perimele)
Mam nadzieję,że w końcu znajdziemy jakąś watahę,Mack jest już poirytowany tym co się dzieje.Być może brat ma jakieś ukryte marzenia?Nie za bardzo zwierzamy się z takich rzeczy a jeśli już to z poufnych.Cóż,jesteśmy rodzeństwem.
Tamtego dnia w południe zatrzymaliśmy się na odpoczynek w cieniu.Leżeliśmy kilka minut,chociaż właściwie to ja siedziałam a Mack leżał,kiedy nagle usłyszeliśmy jakieś odgłosy dobiegające zza drzewa.Zerwaliśmy się na równe łapy kiedy zobaczyliśmy jakąś waderę.Po jej wyglądzie wywnioskowałam,że nie ma złych zamiarów.
<Miraly,dokończ>
Szalenie miło jest stracić obojga rodziców.Na szczęście ( i zarazem pocieszenie) mam jeszcze młodszą siostrę.Różnica naszego wieku wynosi rok,tylko dlatego,że ona pochodzi z drugiego miotu a ja pierwszego.
Dobra,dosyć o mnie i o siostrze.Omijając ten temat,to wędrujemy już długi czas w poszukiwaniu jakiejś watahy.Chociaż nie,ponieważ kilka (watah) nie chciało nas przyjąć z różnych powodów...
(Perimele)
Mam nadzieję,że w końcu znajdziemy jakąś watahę,Mack jest już poirytowany tym co się dzieje.Być może brat ma jakieś ukryte marzenia?Nie za bardzo zwierzamy się z takich rzeczy a jeśli już to z poufnych.Cóż,jesteśmy rodzeństwem.
Tamtego dnia w południe zatrzymaliśmy się na odpoczynek w cieniu.Leżeliśmy kilka minut,chociaż właściwie to ja siedziałam a Mack leżał,kiedy nagle usłyszeliśmy jakieś odgłosy dobiegające zza drzewa.Zerwaliśmy się na równe łapy kiedy zobaczyliśmy jakąś waderę.Po jej wyglądzie wywnioskowałam,że nie ma złych zamiarów.
<Miraly,dokończ>
Od Miraly C.D. historii Arisy
Gdy Isa powiedziała mi o swoich podejrzeniach, przystanęłam.
-Jesteś pewna?-spytałam.
-Podejrzewam, że tak. I to w dość zaawansowanej.-powiedziała z dziwnym wyrazem twarzy.
-Gratulacje!-krzyknęłam i objęłam przyjaciółkę. Ona jednak odezwała się oschle:
-Nie wiadomo, nawet czy jestem w ciąży.
Dalej szłyśmy w milczeniu. Arisa prześcignęła nagle mnie, Meli i Kimiko. Pobiegła i skoczyła w krzaki. Zaniepokojone poszłyśmy za waderą.
-Szczeniak!-usłyszałyśmy głos Isy.
-Okami!-zawołała Meli i podbiegła do niej mała wadera.
-Meli!-krzyknął szczeniak.
Okami i wilczyce uścisnęły się, a Arisa wyszła z krzaków.
-Przeczuwałam, że gdzieś tu jest.-uśmiechnęła się.
<Arisa?>
-Jesteś pewna?-spytałam.
-Podejrzewam, że tak. I to w dość zaawansowanej.-powiedziała z dziwnym wyrazem twarzy.
-Gratulacje!-krzyknęłam i objęłam przyjaciółkę. Ona jednak odezwała się oschle:
-Nie wiadomo, nawet czy jestem w ciąży.
Dalej szłyśmy w milczeniu. Arisa prześcignęła nagle mnie, Meli i Kimiko. Pobiegła i skoczyła w krzaki. Zaniepokojone poszłyśmy za waderą.
-Szczeniak!-usłyszałyśmy głos Isy.
-Okami!-zawołała Meli i podbiegła do niej mała wadera.
-Meli!-krzyknął szczeniak.
Okami i wilczyce uścisnęły się, a Arisa wyszła z krzaków.
-Przeczuwałam, że gdzieś tu jest.-uśmiechnęła się.
<Arisa?>
Nieobecna!
Samanta(Zoey Stilton) będzie nieobecna przez tydzień, proszę nie pisać żadnych opowiadań z nią związanych, a jeśli musicie napisać jakieś CD jej historii lub ma jakieś do dokończenia, wszystkie CD zostaną tymczasowo zawieszone.
Wasza samica alfa,
Miraly
Wasza samica alfa,
Miraly
Od Justina CD Remusa
Usłyszałem jakieś strzały i krzyki.
Pobiegłem szybko w tamtą stronę i.. Oniemiałem... Tata leży na ziemi w
kałuży krwi ledwo żywy a Luna i Eva stoją nad nim... Nie daleko leży
jakiś nieżywy człowiek... CO JEST GRANE?! Przerażony pobiegłem do nich.
-Tata? Co jest? Co się dzieje?-pytałem ciągle, patrząc z przerażeniem na dziewczyny.
-Spokojnie...-odezwał się tata słabym głosem- Będzie dobrze.
-Dobra, ale co tu się stało?!
-Widzicie... Ja nie...Ja sam nie jestem pewien czym jestem.
-CO?!
-Ja... urodziłem się z wilka i psa... Jestem pół wilkiem i ten człowiek... Był kiedyś moim właścicielem. Uciekłem, bo chciałem być wilkiem. Teraz mnie znalazł...-wystarczyło że tyle powiedział, bo Eva i Luna dokończyły co było potem.
-Aha... Czyli teraz jesteś nieśmiertelny, tak?-spytałem.
-Tak...-powiedział i spróbował wstać, ale Luna go powstrzymała.
-NIE! Jesteś jeszcze słaby, rana musi się zagoić... Czekaj... Justin, dasz radę go zanieść do jaskini?
-Pewnie-odpowiedziałem, po czym wziąłem tatuśka na plecy i zaniosłem do jaskini.
<<Remus, dokończysz?>>
-Tata? Co jest? Co się dzieje?-pytałem ciągle, patrząc z przerażeniem na dziewczyny.
-Spokojnie...-odezwał się tata słabym głosem- Będzie dobrze.
-Dobra, ale co tu się stało?!
-Widzicie... Ja nie...Ja sam nie jestem pewien czym jestem.
-CO?!
-Ja... urodziłem się z wilka i psa... Jestem pół wilkiem i ten człowiek... Był kiedyś moim właścicielem. Uciekłem, bo chciałem być wilkiem. Teraz mnie znalazł...-wystarczyło że tyle powiedział, bo Eva i Luna dokończyły co było potem.
-Aha... Czyli teraz jesteś nieśmiertelny, tak?-spytałem.
-Tak...-powiedział i spróbował wstać, ale Luna go powstrzymała.
-NIE! Jesteś jeszcze słaby, rana musi się zagoić... Czekaj... Justin, dasz radę go zanieść do jaskini?
-Pewnie-odpowiedziałem, po czym wziąłem tatuśka na plecy i zaniosłem do jaskini.
<<Remus, dokończysz?>>
piątek, 1 lutego 2013
Od Arisy C.D. historii Miraly
-Co to za wilki?-szepnęłam Miraly na ucho.
-To szamanka,która nauczyła mnie fachu.-odpowiedziała równie cicho.
Poszłyśmy za nowo poznanymi waderami, ponieważ zgodziłyśmy się pomóc im odszukać szczeniaka. Jednak po godzinie to zajęcie wydało mi się nudne. Zaglądałyśmy tylko za każdy krzak, sprawdzałyśmy każdy szelest. Właściwie się nie odzywałyśmy, chyba że wołałyśmy: Okami! Tak na imię miał zagubiony szczeniak. Nie chciałam sprawić Miraly i jej przyjaciółce przykrości, więc nie mówiłam, że wolałabym wracać. W sumie w watasze i tak nie miałam co robić, a tu się na coś przydam... Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk jednej z wader, to chyba Kimiko. Szybko do niej podbiegłam, a Mira i Meli już tam były.
-Co się stało?-spytałam zdyszana. Kimiko patrzyła na mnie ze strachem Kręciło mi się w głowie i byłam bliska omdlenia. A przecież to wcale nie był taki duży wysiłek, bo nie byłam zbyt daleko...
-Skoczył na nią jakiś wilk, ale gdy zobaczył mnie i Meli wystraszył się i odbiegł. To był basior, ale chyba wolał nie ryzykować.-powiedziała szybko Miraly, a ja usiadłam obok Kimiko.
-Nic jej nie zrobił, jedynie małe zadrapanie na ramieniu. Szybko się zagoi.-stwierdziłam.
-Nic ci nie jest?-spytała leżąca i oglądająca ranę Kimiko.
-Isa, co ci jest?-spytała Mira.
Wadery mówiły chyba coś jeszcze, ale ja nic nie słyszałam. Myślałam, że umieram...
-To szamanka,która nauczyła mnie fachu.-odpowiedziała równie cicho.
Poszłyśmy za nowo poznanymi waderami, ponieważ zgodziłyśmy się pomóc im odszukać szczeniaka. Jednak po godzinie to zajęcie wydało mi się nudne. Zaglądałyśmy tylko za każdy krzak, sprawdzałyśmy każdy szelest. Właściwie się nie odzywałyśmy, chyba że wołałyśmy: Okami! Tak na imię miał zagubiony szczeniak. Nie chciałam sprawić Miraly i jej przyjaciółce przykrości, więc nie mówiłam, że wolałabym wracać. W sumie w watasze i tak nie miałam co robić, a tu się na coś przydam... Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk jednej z wader, to chyba Kimiko. Szybko do niej podbiegłam, a Mira i Meli już tam były.
-Co się stało?-spytałam zdyszana. Kimiko patrzyła na mnie ze strachem Kręciło mi się w głowie i byłam bliska omdlenia. A przecież to wcale nie był taki duży wysiłek, bo nie byłam zbyt daleko...
-Skoczył na nią jakiś wilk, ale gdy zobaczył mnie i Meli wystraszył się i odbiegł. To był basior, ale chyba wolał nie ryzykować.-powiedziała szybko Miraly, a ja usiadłam obok Kimiko.
-Nic jej nie zrobił, jedynie małe zadrapanie na ramieniu. Szybko się zagoi.-stwierdziłam.
-Nic ci nie jest?-spytała leżąca i oglądająca ranę Kimiko.
-Isa, co ci jest?-spytała Mira.
Wadery mówiły chyba coś jeszcze, ale ja nic nie słyszałam. Myślałam, że umieram...
-----Po jakimś czasie-----
-Budzi się.-usłyszałam czyiś głos. Wydawał mi się znajomy. Chwila, to głos Miraly! Ale co ja robię na jakimś kamieniu nad wodą? Nic nie pamiętałam...
-Arisa, słyszysz mnie?-spytała wadera.
-Tak.-teraz zobaczyłam wyraźnie twarz nachylonego nade mną wilka i upewniłam się, że to Mira.-Co ja tu robię?-zapytałam zdziwiona widząc jeszcze dwie wadery.
-Zemdlałaś.-odparła jedna z nieznajomych i opowiedziała mi co się stało. Teraz mi się przypomniało, te dwie to Meli i Kimiko. Przypomniało mi się wszystko. Czułam się jak po praniu mózgu, ale wstałam. A może ja jestem na coś chora? Nie byłam zestresowana, wystraszona czy jakaś strasznie zmęczona. A może... Nie, to niemożliwe! Ale może... a może ja jestem w ciąży? Nie mogłam pozbierać myśli. Wszystko mi się mieszało, ale nie chciałam marnować czasu. Po tym lesie biega dość silny basior i mały, bezbronny szczeniak, któremu może stać się krzywda! Nie możemy tracić czasu na użalanie się nade mną.
-Idziemy szukać Okami.-oznajmiłam i ruszyłam naprzód. Nie czułam się zbyt dobrze, ale powody mojego zachowania wyjawiłam wcześniej. Zdziwione wadery proponowały mi krótki choć odpoczynek, ale krzyknęłam stanowcze "nie!" i zrezygnowane ruszyły za mną. Gdy ja i Mira zostałyśmy nieco z tyłu, powiedziałam do niej ściszonym głosem:
-Ja chyba jestem w ciąży...
<Miraly?>
Ciąża!
Chciałam poinformować Was, że Arisa zachodzi w ciążę. Ojcem szczeniaków będzie Akimitsu.
Wasza samica Beta,
Arisa
czwartek, 31 stycznia 2013
Od Selene
Łaziłam sobie beztrosko po lesie, aż zauważyłam pewnego basiora. Podbiegłam do niego w podskokach i powiedziałam:
- Hej, Delgado - a ten gwałtownie się odwrócił
- Kim jesteś?
- Och, Del, to ja! Selene, twoja siostra! - ucieszyłam się
- Jaka Selene?
- Och... Nie pamiętasz mnie, czy co? To ja twoja siostra!
- Czekaj... Pamiętam cię! - nareszcie do niego dotarło
- No nareszcie! - ucieszyłam się
- Ale przecież...
- Co?
- A z resztą nie ważne
- Powiedz co tu robisz?
- Ja? Ja tu mieszkam
- Jak to?
- Tak to. To są tereny Watahy Białej Łapy, a ty co tu robisz?
- A tak sobie po prostu chodzę bez celu...
- Hmm... Może chciałabyś tu dołączyć?
- Wszystko, żeby być z tobą, braciszku!
- Hej, Delgado - a ten gwałtownie się odwrócił
- Kim jesteś?
- Och, Del, to ja! Selene, twoja siostra! - ucieszyłam się
- Jaka Selene?
- Och... Nie pamiętasz mnie, czy co? To ja twoja siostra!
- Czekaj... Pamiętam cię! - nareszcie do niego dotarło
- No nareszcie! - ucieszyłam się
- Ale przecież...
- Co?
- A z resztą nie ważne
- Powiedz co tu robisz?
- Ja? Ja tu mieszkam
- Jak to?
- Tak to. To są tereny Watahy Białej Łapy, a ty co tu robisz?
- A tak sobie po prostu chodzę bez celu...
- Hmm... Może chciałabyś tu dołączyć?
- Wszystko, żeby być z tobą, braciszku!
Od Silver'a
Łaziłem sobie po lesie, obserwując ptaki. Wreszcie wzbiłem się w
powietrze i złapałem jednego. Wbiłem w niego kły i poczułem słodki smak
krwi. Rozerwałem mięso na kawałki i zjadłem. Gdy się posiliłem,
poszedłem nad jezioro.
Gdy wreszcie doszedłem, pochyliłem się nad wodą i napiłem, lecz... Wtem wpadłem do wody przez kogoś popchnięty. Wściekły wyszedłem z wody i rozejrzałem się. Zauważyłem zielono-czarną waderę.
- Kim jesteś i po co to zrobiłaś?! - krzyknąłem otrzepując się z wody
- A ty kim?
- Jestem Silver, ale ja pierwszy zadałem pytanie
- Silver?!
- Przed chwilą to powiedziałem! Teraz odpowiedz na moje pytanie!
- Jestem Patty! Nie poznajesz mnie?
- To ty?
- No!
- Aha. - odwróciłem się i chciałem już odejść, gdy ona mnie złapała
- Puszczaj! - przemieniłem się w konia i odbiegłem galopem.
Nagle zauważyłem nad koronami drzew lecącego gryfa. Wiedziałem, że to ona, więc przyśpieszyłem.
"No pięknie..." - zdenerwowałem się. - "Teraz się jej nie pozbędę"
W tej chwili przede mną stanął śledzący mnie gryf. Położyłem uszy po sobie i zaryłem kopytem ziemię, gotów do walki. Gryf jednak nie chciał walczyć i zamienił się w wilka, jednak... Zamiast Patty ujrzałem ją:
Wadera była mi dziwnie znajoma... Zamieniłem się w wilka, aż wreszcie mnie olśniło:
- Amber? - zapytałem z nadzieją
- Tak, synku... - uśmiechnęła się
- Co ty tu robisz? Przecież nie żyjesz! - zdziwiłem się
- Och... To prawda - nie żyję... Ale jednak jestem tu!
- Czyli... Jesteś duchem?
- Tak...
- Och... Ja... Myślałem, że nie żyjesz... - poczułem wyrzuty sumienia
- Tak za tobą tęskniłam... - powiedziała delikatnie
- Ja za tobą też... - gdy to powiedziałem zza krzaków wyszedł basior:
Był cały ubrudzony krwią i wyglądał strasznie, jednak wiedziałem kto to taki
- David! - ucieszyłem się
- Synu! - również się ucieszył
- Mówiłam, że to on! - powiedziała Amber
- Dobra, dobra, miałaś rację... - uśmiechnął się do niej
- Och... Chodźcie musicie dołączyć tu! - cieszyłem się jak szczeniak
- Niestety w ty problem... Przyszliśmy tylko cię zobaczyć... Nie możemy z tobą zostać... - powiedziała smutno mama
- Czemu?
- Keila w ogóle nie chciała nas wypuścić, jednak nam się udało, ale tylko na chwilę. Chce ona, abyśmy zawsze byli przy niej... Nie jak inni... - powiedział tata
- Och... Czyli widzimy się ostatni raz? - zapytałem, znając odpowiedź
- Może jeszcze kiedyś się uda... - powiedziała matka, podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło. Podniosłem głowę, ale ich już nie było...
"To był chyba sen" - pomyślałem - "Bardzo piękny sen..." - westchnąłem i poszedłem do jaskini.
Gdy wreszcie doszedłem, pochyliłem się nad wodą i napiłem, lecz... Wtem wpadłem do wody przez kogoś popchnięty. Wściekły wyszedłem z wody i rozejrzałem się. Zauważyłem zielono-czarną waderę.
- Kim jesteś i po co to zrobiłaś?! - krzyknąłem otrzepując się z wody
- A ty kim?
- Jestem Silver, ale ja pierwszy zadałem pytanie
- Silver?!
- Przed chwilą to powiedziałem! Teraz odpowiedz na moje pytanie!
- Jestem Patty! Nie poznajesz mnie?
- To ty?
- No!
- Aha. - odwróciłem się i chciałem już odejść, gdy ona mnie złapała
- Puszczaj! - przemieniłem się w konia i odbiegłem galopem.
Nagle zauważyłem nad koronami drzew lecącego gryfa. Wiedziałem, że to ona, więc przyśpieszyłem.
"No pięknie..." - zdenerwowałem się. - "Teraz się jej nie pozbędę"
W tej chwili przede mną stanął śledzący mnie gryf. Położyłem uszy po sobie i zaryłem kopytem ziemię, gotów do walki. Gryf jednak nie chciał walczyć i zamienił się w wilka, jednak... Zamiast Patty ujrzałem ją:
Wadera była mi dziwnie znajoma... Zamieniłem się w wilka, aż wreszcie mnie olśniło:
- Amber? - zapytałem z nadzieją
- Tak, synku... - uśmiechnęła się
- Co ty tu robisz? Przecież nie żyjesz! - zdziwiłem się
- Och... To prawda - nie żyję... Ale jednak jestem tu!
- Czyli... Jesteś duchem?
- Tak...
- Och... Ja... Myślałem, że nie żyjesz... - poczułem wyrzuty sumienia
- Tak za tobą tęskniłam... - powiedziała delikatnie
- Ja za tobą też... - gdy to powiedziałem zza krzaków wyszedł basior:
Był cały ubrudzony krwią i wyglądał strasznie, jednak wiedziałem kto to taki
- David! - ucieszyłem się
- Synu! - również się ucieszył
- Mówiłam, że to on! - powiedziała Amber
- Dobra, dobra, miałaś rację... - uśmiechnął się do niej
- Och... Chodźcie musicie dołączyć tu! - cieszyłem się jak szczeniak
- Niestety w ty problem... Przyszliśmy tylko cię zobaczyć... Nie możemy z tobą zostać... - powiedziała smutno mama
- Czemu?
- Keila w ogóle nie chciała nas wypuścić, jednak nam się udało, ale tylko na chwilę. Chce ona, abyśmy zawsze byli przy niej... Nie jak inni... - powiedział tata
- Och... Czyli widzimy się ostatni raz? - zapytałem, znając odpowiedź
- Może jeszcze kiedyś się uda... - powiedziała matka, podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło. Podniosłem głowę, ale ich już nie było...
"To był chyba sen" - pomyślałem - "Bardzo piękny sen..." - westchnąłem i poszedłem do jaskini.
środa, 30 stycznia 2013
Od Westa C.D. historii Rebeccki
Opowiadaliśmy sobie nasze historie.Fajnie było pogadać z kimś kto mnie rozumie.Nagle zaczął padać deszcz.
-Uciekajmy!-krzyknąłem z uśmiechem do Rebeccki.Deszcz zaczął lać jak z cebra, a my schowaliśmy się w jakiejś mało znanej jaskini.
-I co teraz?-zapytałem zdziwiony.
<Rebeccka? sora że tak mało>
-Uciekajmy!-krzyknąłem z uśmiechem do Rebeccki.Deszcz zaczął lać jak z cebra, a my schowaliśmy się w jakiejś mało znanej jaskini.
-I co teraz?-zapytałem zdziwiony.
<Rebeccka? sora że tak mało>
Posty!
W watasze jest już 100 postów!Możemy świętować już jubileusz!Hah, nw po co to piszę, choć i tak nie ma jak tego świętować, a przecież po kielichu wam nie dam xD ^^
Wasza samica alfa,
Miraly
Wasza samica alfa,
Miraly
Od Miraly C.D. historii Arisy
Miałam świetny pomysł, ale nie wiem czy Akimi by się na to zgodził.
-Pomyślałam, że możemy iść na jakąś przygodę! - Powiedziałam trochę podniecona.
-Nawet dobry pomysł.....Tylko gdzie pójdziemy i kto zajmie się watahą? - Powiedziała
zamyślona.
-Watahą zajmie się Akimi, bo chyba jest betą tak?Pójdziemy do katakumb! - Powiedziałam
radośnie.-Dotarci zajmie nam pół dnia, a cała przygoda z dwa dni. - Gdy to powiedziałam,
ruszyłyśmy przekazać wszystko Akimi'emu i udałyśmy się na wyprawę.Pożegnałyśmy wszystkich.
-Szłyśmy, szłyśmy i doszłyśmy. - Powiedziałam żartobliwie.Ukazały nam się wielkie katakumby.
Usłyszałam jakiś szmer i głosy.Odrazu przyjęłam bojową pozycję, a Isa zrobiła to samo.Podchodziłyśmy
do celu coraz bliżej, aż w końcu zobaczyłam wyraźną postać.To była ta szamanka, która nauczyła
mnie fachu!
-Meli! - Krzyknęłam radośnie.gdy mnie zobaczyła zawołała:
-Mira!Tak się ciesze, że sie spotkałyśmy! - Jej głos był jak zawsze miły.Zobaczyłam że za nią
stoi jakaś wadera.
-Och, przepraszam to jest Kimiko - Powiedziała, a wadera wyciągnęła do mnie i do Isy łapę.
Od razu się przywitałyśmy.
-To jest Arisa. - Powiedziałam uśmiechając się.Od razu podała im łapę i wszystkie się już znałyśmy.
-A tak ogólnie, co tu robisz Meli? - Spytałam zaciekawiona.
-Poszukujemy szczeniaka z naszej watahy, a wy? - Spytała trochę smutnym głosem.
-My wybieramy się na przygodę i pomyslałam od razu że możemy wam pomóc, bo to dobiero
będzie coś! - Powiedziałam, puszczając jej oko.Arisa szturchneła mnie i spytała na ucho:
<Arisa, o co chodzi?>
-Pomyślałam, że możemy iść na jakąś przygodę! - Powiedziałam trochę podniecona.
-Nawet dobry pomysł.....Tylko gdzie pójdziemy i kto zajmie się watahą? - Powiedziała
zamyślona.
-Watahą zajmie się Akimi, bo chyba jest betą tak?Pójdziemy do katakumb! - Powiedziałam
radośnie.-Dotarci zajmie nam pół dnia, a cała przygoda z dwa dni. - Gdy to powiedziałam,
ruszyłyśmy przekazać wszystko Akimi'emu i udałyśmy się na wyprawę.Pożegnałyśmy wszystkich.
-Szłyśmy, szłyśmy i doszłyśmy. - Powiedziałam żartobliwie.Ukazały nam się wielkie katakumby.
Usłyszałam jakiś szmer i głosy.Odrazu przyjęłam bojową pozycję, a Isa zrobiła to samo.Podchodziłyśmy
do celu coraz bliżej, aż w końcu zobaczyłam wyraźną postać.To była ta szamanka, która nauczyła
mnie fachu!
-Meli! - Krzyknęłam radośnie.gdy mnie zobaczyła zawołała:
-Mira!Tak się ciesze, że sie spotkałyśmy! - Jej głos był jak zawsze miły.Zobaczyłam że za nią
stoi jakaś wadera.
-Och, przepraszam to jest Kimiko - Powiedziała, a wadera wyciągnęła do mnie i do Isy łapę.
Od razu się przywitałyśmy.
-To jest Arisa. - Powiedziałam uśmiechając się.Od razu podała im łapę i wszystkie się już znałyśmy.
-A tak ogólnie, co tu robisz Meli? - Spytałam zaciekawiona.
-Poszukujemy szczeniaka z naszej watahy, a wy? - Spytała trochę smutnym głosem.
-My wybieramy się na przygodę i pomyslałam od razu że możemy wam pomóc, bo to dobiero
będzie coś! - Powiedziałam, puszczając jej oko.Arisa szturchneła mnie i spytała na ucho:
<Arisa, o co chodzi?>
Od Arisy
Jak ten czas szybko mija... Sliver już dorósł, a ja z Akimitsu się nudzimy. Młody wilk od razu się przeprowadził, ponieważ chciał mieć własną jaskinię. Nie trzeba już tak dużo polować, ponieważ nie mamy prawdziwych, wilczych apetytów. Tak więc, leżeliśmy w naszej jaskini zajęci nudną pogawędką. Nasz związek nie był już taki romantyczny i idealny, jak kiedyś. Czułam się jakbyśmy byli parą od kilku lat, a byliśmy od niecałego roku.
-Idę odwiedzić Miraly.-powiedziałam.
-Dobrze.
Poszłam smutna do jaskini przyjaciółki.
-Hej...-powiedziałam.-Masz czas?
-Cześć! Jasne.-odparła Mira-Dlaczego jesteś taka smutna?
-Wiesz... Doszłam do wniosku, że mój związek a Akimim jest bez sensu! Jesteśmy ze sobą ponad pół roku, a czujemy się jak stare małżeństwo.-poskarżyłam się.-To przez Silver'a! Gdy byliśmy sami, mieliśmy więcej prywatności i wiesz... A tak to zajmowaliśmy się szczeniakiem i zupełnie nie mieliśmy czasu dla siebie. Nie powinniśmy go przygarnąć.
-Isa, nie przesadzasz? Może tylko tak ci się wydaje... A poza tym, Silver jest już dorosły. Nie mogłabyś czasem powspominać waszego pierwszego spotkania? Albo dnia, w którym zostaliście parą? Może zorib się taki romantyczny nastrój i coś znowu między wami zaiskrzy.
-Jesteś pewna?-spytałam zdołowana.
-Nie, przecież wiesz, że sama nie mam partnera! A ty masz, i jeszcze się żalisz, że źle!-krzyknęła ze złością.
Patrzyłam na nią zdziwiona tym nagłym wybuchem, myślałam, że jest singielką z wyboru.
-Przepraszam, nie powinnam.-szepnęła-Tylko po prostu wydaje mi się, że wszystkim powodzi się lepiej ode mnie. Mam co prawda Adreoo, ale... To nie to samo.
-Dobrze, nic się nie stało. Chciałabym mieć tak wakacje od wszystkiego... Odpocząć od tego całego świata. To dla mnie za trudne-westchnęłam.
-Mam pomysł!-krzyknęła Miraly.
<Miraly?>
-Idę odwiedzić Miraly.-powiedziałam.
-Dobrze.
Poszłam smutna do jaskini przyjaciółki.
-Hej...-powiedziałam.-Masz czas?
-Cześć! Jasne.-odparła Mira-Dlaczego jesteś taka smutna?
-Wiesz... Doszłam do wniosku, że mój związek a Akimim jest bez sensu! Jesteśmy ze sobą ponad pół roku, a czujemy się jak stare małżeństwo.-poskarżyłam się.-To przez Silver'a! Gdy byliśmy sami, mieliśmy więcej prywatności i wiesz... A tak to zajmowaliśmy się szczeniakiem i zupełnie nie mieliśmy czasu dla siebie. Nie powinniśmy go przygarnąć.
-Isa, nie przesadzasz? Może tylko tak ci się wydaje... A poza tym, Silver jest już dorosły. Nie mogłabyś czasem powspominać waszego pierwszego spotkania? Albo dnia, w którym zostaliście parą? Może zorib się taki romantyczny nastrój i coś znowu między wami zaiskrzy.
-Jesteś pewna?-spytałam zdołowana.
-Nie, przecież wiesz, że sama nie mam partnera! A ty masz, i jeszcze się żalisz, że źle!-krzyknęła ze złością.
Patrzyłam na nią zdziwiona tym nagłym wybuchem, myślałam, że jest singielką z wyboru.
-Przepraszam, nie powinnam.-szepnęła-Tylko po prostu wydaje mi się, że wszystkim powodzi się lepiej ode mnie. Mam co prawda Adreoo, ale... To nie to samo.
-Dobrze, nic się nie stało. Chciałabym mieć tak wakacje od wszystkiego... Odpocząć od tego całego świata. To dla mnie za trudne-westchnęłam.
-Mam pomysł!-krzyknęła Miraly.
<Miraly?>
wtorek, 29 stycznia 2013
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Od Silvera C.D. historii Patty
- Ja... Jeszcze nie wiem...
- To pomyśl... - powiedziała Eva
- Hmm... Sam nie wiem...
"Albo raczej wolę nie mówić..."
- Dobrze... - powiedziała i odeszła
- To co robimy? - zapytała Patty
- Hmm... - spojrzałem na nią tajemniczo
- O co cho... - nie dokończyła, bo wrzuciłem ją do wody
- Hihi...
- Ej! - wyszła z wody
- Jakiś problem?
- Tak - tym razem ja wylądowałem w wodzie
- Ej! - powtórzyłem po niej, wyszedłem z wody i wytrzepałem się
- Haha! - zaśmiała się i odbiegła
<Patty?>
- To pomyśl... - powiedziała Eva
- Hmm... Sam nie wiem...
"Albo raczej wolę nie mówić..."
- Dobrze... - powiedziała i odeszła
- To co robimy? - zapytała Patty
- Hmm... - spojrzałem na nią tajemniczo
- O co cho... - nie dokończyła, bo wrzuciłem ją do wody
- Hihi...
- Ej! - wyszła z wody
- Jakiś problem?
- Tak - tym razem ja wylądowałem w wodzie
- Ej! - powtórzyłem po niej, wyszedłem z wody i wytrzepałem się
- Haha! - zaśmiała się i odbiegła
<Patty?>
niedziela, 27 stycznia 2013
Od Patty C.D. historii Silver'a
Obudziłam się z ranka, jak zwykle w dobrym humorze. W jaskini nie było
nikogo, oprócz John'a. Podbiegłam do niego i zaczęłam nim trząść.
-Hej! Wstawaj!-krzyczałam, dopóki nie otworzył oczu.
-Nie możesz gdzieś pójść? Chce mi się spać-ziewnął i się położył. Więc poszłam na łąkę. Po chwili zauważyłam Silvera. Podbiegłam do niego.
-Hej!
-Hej Patty! Co dzisiaj robimy?-spytał zaciekawiony.
-Hm... Może pójdziemy nad jeziorko?-zaproponowałam.
-Okej! Nie dogonisz mnie!-krzyknął i zaczął biec.
-Ach, tak?!-spytałam i też zaczęłam biec. Czułam jakąś moc... Która dodaje mi szybkości... Gdy byliśmy przy jeziorze, szybko zaczęłam hamować... Silverowi dobrze to poszło, ale ja wpadłam do wody. Natychmiast wypłynęłam i wyszłam na brzeg. Otrząsnęłam się z wody. Nagle zauważyłam, podchodzącą do nas Evę.
-Co tak biegniecie?-spytała od razu.
-Bo lubimy-odpowiedziałam z uśmieszkiem.
-A co robicie?-pytała dalej.
-Bawimy się-odpowiedział Silver.
-Aha... Wiecie już może, jakie chcecie mieć żywioły?-spytała ponownie Eva.
-Ja chciałabym mieć... naturę... i wodę albo powietrze-odpowiedziałam.
-A ty, Silver?
<<Silver, jakie chcesz mieć?>>
-Hej! Wstawaj!-krzyczałam, dopóki nie otworzył oczu.
-Nie możesz gdzieś pójść? Chce mi się spać-ziewnął i się położył. Więc poszłam na łąkę. Po chwili zauważyłam Silvera. Podbiegłam do niego.
-Hej!
-Hej Patty! Co dzisiaj robimy?-spytał zaciekawiony.
-Hm... Może pójdziemy nad jeziorko?-zaproponowałam.
-Okej! Nie dogonisz mnie!-krzyknął i zaczął biec.
-Ach, tak?!-spytałam i też zaczęłam biec. Czułam jakąś moc... Która dodaje mi szybkości... Gdy byliśmy przy jeziorze, szybko zaczęłam hamować... Silverowi dobrze to poszło, ale ja wpadłam do wody. Natychmiast wypłynęłam i wyszłam na brzeg. Otrząsnęłam się z wody. Nagle zauważyłam, podchodzącą do nas Evę.
-Co tak biegniecie?-spytała od razu.
-Bo lubimy-odpowiedziałam z uśmieszkiem.
-A co robicie?-pytała dalej.
-Bawimy się-odpowiedział Silver.
-Aha... Wiecie już może, jakie chcecie mieć żywioły?-spytała ponownie Eva.
-Ja chciałabym mieć... naturę... i wodę albo powietrze-odpowiedziałam.
-A ty, Silver?
<<Silver, jakie chcesz mieć?>>
Od Samanty
Szlajałam się po lesie,miałam dość tego wszystkiego a szczególnie
Besta.. czyli mojego byłego chłopaka.Kiedy o nim pomyślałam znowu byłam
smutna.Łzy zaczęły mi spływać z oczu.Podniosłam głowę i zobaczyłam
spadające z drzew brązowo-złote liście.Spuściłam głowę i pociągnęłam
nosem.Nagle wpadłam na drzewo.
-Auć!-krzyknęłam łapiąc się za nos
Usłyszałam pewnie śmiechy spojrzałam w lewo a tam stała wadera śmiejąca się ze mnie.Prychnęłam i poszłam moja głowa była zwrócona na tył wadery nigdzie nie było.Kiedy jednak odwróciłam głowę w przód zobaczyłam ją.
-AA.-krzyknęłam przerażona
-Oj.. przepraszam za to no i za tamto też.-powiedziała lekko zawstydzona
-Nie szkodzi.A możesz zejść mi z drogi śpieszę się..-powiedziała szorstko ale oczywiście kłamałam bo nigdzie nie miałabym się śpieszyć.
-Heh a gdzie się to tak śpieszysz.-zapytała nie wierząca mi wadera
-Ja.. em.. no yy.. na spotkanie.-zaczęłam się jąkać
-A gdzie to spotkanie.-zaczęła się dopytywać wadera
-A co cię to obchodzi to prywatne spotkanie.-odpowiedziałam już bez cierpliwości
-Jeżeli prywatne to poco mi o tym mówiłaś?-zaczęła się śmiać
Oj.. ona miała racje.. nie umiem kłamać.
-Ehh.. żadnego spotkania nie ma.. kłamałam.-powiedziałam już się przyznając
-Hah.. wiedziałam to od początku.-uśmiechnęła się
-Mam na imię Bella.-wadera podała mi łapę
-Samanta ale mów Sam.-również podałam łapę
-Hej pewnie nie masz ani nie należysz do żadnej watahy.Prawda?-zadała mi pytanie
-Tak.. ale skąd to wiesz.-zapytałam się nieco zdziwiona
-Heh poznałam już po tym że kłamałaś.-uśmiechnęła się.-Bo jeżeli chcesz możesz dołączyć do watahy mojej przyjaciółki.-dodała
-A mogłabym?-zapytałam
-Hehehe tak.-zaśmiała się
-Zaprowadzisz mnie?
-Heh ok.-powiedziała i poszła a ja za nią
-A tak w ogóle czemu nie masz watahy,powiesz mi?-zapytała
-Tak no więc..-zaczęłam opowiadać jej moją historię.
Kiedy skończyłam Bella powiedziała
-Smutna historia ja chętnie tego Besta zabiłabym.. ale czemu tego nie zrobiłaś?-zapytała Bella
-Zerwał ze mną dla innej ale.. ja nadal go kochałam i nadal kocham..-powiedziałam
-Głupia jesteś.Zapomnij o nim znajdziesz tysiąc innych w tej watasze.Zapewniam ci to.-powiedziała Bella
-Innych?!-krzyknęłam.-Nigdy innych pewnie każdy basior jest taki sam.. nie chce żeby ktoś znów złamał mi serce!-krzyknęłam
-Jak uważasz..-powiedziała Bella
Nagle zobaczyliśmy wilki patrzyli na nas dziwnie ale ja nie zwracałam na nich uwagi patrzyłam tylko na waderę do której zaczęliśmy podchodzić.
-Hej Miraly!To jest Samanta, znalazłam ją w lesie.-uśmiechnęła się Bella
-Czy mogłabym dołączyć.-powiedziałam kiedy Miraly zwróciła wzrok na mnie
-Pewnie!-krzyknęła.-A kim chcesz być na stanowisku.-zadała pytanie
-Hmm.. lubię polować ale zawsze chciałam spędzać czas z szczeniakami.-powiedziałam
-Mam dla ciebie wspaniałe stanowisko będziesz nauczycielką polowań.-uśmiechnęła się Miraly
Pasowało mi te stanowisko.. było zgodne z moimi wymaganiami.
-Bello.-Miraly zwróciła się do Belli.-Oprowadź Samantę po terenach.-dodała
-Dobrze Miraly.-powiedziała grzecznie Bella.-Chodź Samanta.-powiedziała i poszła ja niechętnie poszłam za nią.
<Bella dokończ>
-Auć!-krzyknęłam łapiąc się za nos
Usłyszałam pewnie śmiechy spojrzałam w lewo a tam stała wadera śmiejąca się ze mnie.Prychnęłam i poszłam moja głowa była zwrócona na tył wadery nigdzie nie było.Kiedy jednak odwróciłam głowę w przód zobaczyłam ją.
-AA.-krzyknęłam przerażona
-Oj.. przepraszam za to no i za tamto też.-powiedziała lekko zawstydzona
-Nie szkodzi.A możesz zejść mi z drogi śpieszę się..-powiedziała szorstko ale oczywiście kłamałam bo nigdzie nie miałabym się śpieszyć.
-Heh a gdzie się to tak śpieszysz.-zapytała nie wierząca mi wadera
-Ja.. em.. no yy.. na spotkanie.-zaczęłam się jąkać
-A gdzie to spotkanie.-zaczęła się dopytywać wadera
-A co cię to obchodzi to prywatne spotkanie.-odpowiedziałam już bez cierpliwości
-Jeżeli prywatne to poco mi o tym mówiłaś?-zaczęła się śmiać
Oj.. ona miała racje.. nie umiem kłamać.
-Ehh.. żadnego spotkania nie ma.. kłamałam.-powiedziałam już się przyznając
-Hah.. wiedziałam to od początku.-uśmiechnęła się
-Mam na imię Bella.-wadera podała mi łapę
-Samanta ale mów Sam.-również podałam łapę
-Hej pewnie nie masz ani nie należysz do żadnej watahy.Prawda?-zadała mi pytanie
-Tak.. ale skąd to wiesz.-zapytałam się nieco zdziwiona
-Heh poznałam już po tym że kłamałaś.-uśmiechnęła się.-Bo jeżeli chcesz możesz dołączyć do watahy mojej przyjaciółki.-dodała
-A mogłabym?-zapytałam
-Hehehe tak.-zaśmiała się
-Zaprowadzisz mnie?
-Heh ok.-powiedziała i poszła a ja za nią
-A tak w ogóle czemu nie masz watahy,powiesz mi?-zapytała
-Tak no więc..-zaczęłam opowiadać jej moją historię.
Kiedy skończyłam Bella powiedziała
-Smutna historia ja chętnie tego Besta zabiłabym.. ale czemu tego nie zrobiłaś?-zapytała Bella
-Zerwał ze mną dla innej ale.. ja nadal go kochałam i nadal kocham..-powiedziałam
-Głupia jesteś.Zapomnij o nim znajdziesz tysiąc innych w tej watasze.Zapewniam ci to.-powiedziała Bella
-Innych?!-krzyknęłam.-Nigdy innych pewnie każdy basior jest taki sam.. nie chce żeby ktoś znów złamał mi serce!-krzyknęłam
-Jak uważasz..-powiedziała Bella
Nagle zobaczyliśmy wilki patrzyli na nas dziwnie ale ja nie zwracałam na nich uwagi patrzyłam tylko na waderę do której zaczęliśmy podchodzić.
-Hej Miraly!To jest Samanta, znalazłam ją w lesie.-uśmiechnęła się Bella
-Czy mogłabym dołączyć.-powiedziałam kiedy Miraly zwróciła wzrok na mnie
-Pewnie!-krzyknęła.-A kim chcesz być na stanowisku.-zadała pytanie
-Hmm.. lubię polować ale zawsze chciałam spędzać czas z szczeniakami.-powiedziałam
-Mam dla ciebie wspaniałe stanowisko będziesz nauczycielką polowań.-uśmiechnęła się Miraly
Pasowało mi te stanowisko.. było zgodne z moimi wymaganiami.
-Bello.-Miraly zwróciła się do Belli.-Oprowadź Samantę po terenach.-dodała
-Dobrze Miraly.-powiedziała grzecznie Bella.-Chodź Samanta.-powiedziała i poszła ja niechętnie poszłam za nią.
<Bella dokończ>
sobota, 26 stycznia 2013
Od Silver'a C.D. historii Patty
- Och tak! - ucieszyłem się
- Patty! Chodź! - zawołała Bella
- Idę mamo! - uśmiechnęła się do mnie i pobiegła do rodziców
Ja westchnąłem i pobiegłem do Arisy i Akimiego.
- Mamo! Mam koleżankę! - pochwaliłem się
- Wspaniale! Kto to taki?
- Taka Patty, też nowa...
- Super... Ale teraz idź spać, bo jest już późno.
- Dobrze. Gdzie tata?
- Na polowaniu... Teraz śpij... - powiedziała cicho
- Ok... - położyłem się i zasnąłem
*Następnego dnia*
Otworzyłem oczy i wstałem. Rozciągnąłem się i westchnąłem.
"Hmm... I co ja mam robić?" - rozejrzałem się - rodziców nigdzie nie było...
Wpadłem na pomysł, aby pójść do mojej nowej przyjaciółki...
<Patty?>
- Patty! Chodź! - zawołała Bella
- Idę mamo! - uśmiechnęła się do mnie i pobiegła do rodziców
Ja westchnąłem i pobiegłem do Arisy i Akimiego.
- Mamo! Mam koleżankę! - pochwaliłem się
- Wspaniale! Kto to taki?
- Taka Patty, też nowa...
- Super... Ale teraz idź spać, bo jest już późno.
- Dobrze. Gdzie tata?
- Na polowaniu... Teraz śpij... - powiedziała cicho
- Ok... - położyłem się i zasnąłem
*Następnego dnia*
Otworzyłem oczy i wstałem. Rozciągnąłem się i westchnąłem.
"Hmm... I co ja mam robić?" - rozejrzałem się - rodziców nigdzie nie było...
Wpadłem na pomysł, aby pójść do mojej nowej przyjaciółki...
<Patty?>
Użycie przedmiotu!
Remus używa Kamienia Wieczności i staje się nieśmiertelny!
Wasza samica afla,
Miraly
Wasza samica afla,
Miraly
Od Remusa
Ten czas tak szybko leci... Dopiero się urodzili... już są dorośli...
Nie mogę w to uwierzyć! Eva i luna są po prostu jak księżniczki, a
Justin i John są coraz bardziej... No... Em... dojrzali... Eva jako
jedyna postanowiła zostać nauczycielką... Luna jako medyk, Justin
szpiegiem... A John wypatrującym... Chociaż jeszcze mieszkają z nami,
wiedziałem, że długo nie pociągną. I faktycznie. Tego ranka dziewczynki
przybiegły do mnie i zaczęły rozmowę...
-Tato...
-Tak?
-Możemy mieć własne jaskinie?
-Hmm...-udawałem że się namyślam- No, nie wiem...
-Oj tato!!
-Nie wiem-powiedziałem z uśmieszkiem-Musicie pogadać z mamą...
Poleciały do Belli, a ja miałem chwilę spokoju. Ale krótką, bo po chwili wróciły...
-Tato...
-I co wam powiedziała mama?
-Nie mówmy o tym... Chciałyśmy spytać...
-Wiem, o co chciałyście spytać... Ja nie mam nic przeciwko, ale ...
W tej chwili usłyszałem strzał. Obróciłem się w miejscu. Czy to możliwe że... Pobiegłem tam. Eva i Luna chciały pobiec za mną, jednak je powstrzymałem- nie! Zostać tu i czekać!
Sam pobiegłem. Z krzaków wyszedł człowiek średniego wieku. Zaraz... Czy to nie... Marc?! Podszedł do mnie i na początku nie rozpoznał. Ale później pogłaskał po głowie. Gdy zobaczył jednak Evę i Lunę wyjął pistolet. Zacząłem go ciągnąć za nogawkę w tył, on jednak nie dawał za wygraną...
-DO JASNEJ CIASNEJ!!! ZROZUMIESZ MNIE CZY NIE?!-ryknąłem z całych sił, ale w jego przypadku było to głośne szczeknięcie. Spojrzał na mnie i zauważył, że spoglądam na niego błagająco.
-Ty już nie jesteś tym samym psem, nie Remus?-spytał. Pokręciłem przecząco głową-W takim razie... Ty...-gdy to zrozumiał, aż odskoczył do tyłu. Skierował pistolet w moją stronę. Słyszałem tylko strzał... A po chwili leżałem na ziemi...
-TATO!!-krzyknęły dziewczynki. Widziałem, że Luna skacze do Marca i powala go na ziemię... Mimo wszystko, była bardzo silna... Czułem dziwną wilgoć pod sobą... Zapewne przez krew... Obraz mi się zamazywał. Luna próbowała szukać ziół a Eva nie opuszczała mnie ani na chwilę...
-Tato... spokojnie... Zaraz... zaraz będzie dobrze...-mówiła Luna przez płacz... Nakładała na ranę kolejne liście. Nie pomagało to jednak. Widziałem co raz słabiej...
-To nic nie daje...-powiedziała Eva... nagle jednak po coś pobiegła... Po chwili wróciła, niosąc jakiś koszyczek upleciony z liści...
-Co to...-spytałem na wpół przytomny.
-Dotknij tego...-powiedziała Eva. usłuchałem i dotknąłem łapą kamienia. Po chwili siły zaczęły do mnie wracać. Podniosłem się.
-Co...
-Kamień wieczności-powiedziała z płaczem Eva, przytulając się do mnie, zresztą, tak jak Luna. Po chwili zobaczyliśmy nadbiegającego Justina.
<<Justin?>>
-Tato...
-Tak?
-Możemy mieć własne jaskinie?
-Hmm...-udawałem że się namyślam- No, nie wiem...
-Oj tato!!
-Nie wiem-powiedziałem z uśmieszkiem-Musicie pogadać z mamą...
Poleciały do Belli, a ja miałem chwilę spokoju. Ale krótką, bo po chwili wróciły...
-Tato...
-I co wam powiedziała mama?
-Nie mówmy o tym... Chciałyśmy spytać...
-Wiem, o co chciałyście spytać... Ja nie mam nic przeciwko, ale ...
W tej chwili usłyszałem strzał. Obróciłem się w miejscu. Czy to możliwe że... Pobiegłem tam. Eva i Luna chciały pobiec za mną, jednak je powstrzymałem- nie! Zostać tu i czekać!
Sam pobiegłem. Z krzaków wyszedł człowiek średniego wieku. Zaraz... Czy to nie... Marc?! Podszedł do mnie i na początku nie rozpoznał. Ale później pogłaskał po głowie. Gdy zobaczył jednak Evę i Lunę wyjął pistolet. Zacząłem go ciągnąć za nogawkę w tył, on jednak nie dawał za wygraną...
-DO JASNEJ CIASNEJ!!! ZROZUMIESZ MNIE CZY NIE?!-ryknąłem z całych sił, ale w jego przypadku było to głośne szczeknięcie. Spojrzał na mnie i zauważył, że spoglądam na niego błagająco.
-Ty już nie jesteś tym samym psem, nie Remus?-spytał. Pokręciłem przecząco głową-W takim razie... Ty...-gdy to zrozumiał, aż odskoczył do tyłu. Skierował pistolet w moją stronę. Słyszałem tylko strzał... A po chwili leżałem na ziemi...
-TATO!!-krzyknęły dziewczynki. Widziałem, że Luna skacze do Marca i powala go na ziemię... Mimo wszystko, była bardzo silna... Czułem dziwną wilgoć pod sobą... Zapewne przez krew... Obraz mi się zamazywał. Luna próbowała szukać ziół a Eva nie opuszczała mnie ani na chwilę...
-Tato... spokojnie... Zaraz... zaraz będzie dobrze...-mówiła Luna przez płacz... Nakładała na ranę kolejne liście. Nie pomagało to jednak. Widziałem co raz słabiej...
-To nic nie daje...-powiedziała Eva... nagle jednak po coś pobiegła... Po chwili wróciła, niosąc jakiś koszyczek upleciony z liści...
-Co to...-spytałem na wpół przytomny.
-Dotknij tego...-powiedziała Eva. usłuchałem i dotknąłem łapą kamienia. Po chwili siły zaczęły do mnie wracać. Podniosłem się.
-Co...
-Kamień wieczności-powiedziała z płaczem Eva, przytulając się do mnie, zresztą, tak jak Luna. Po chwili zobaczyliśmy nadbiegającego Justina.
<<Justin?>>
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


