-Oczywiście-odpowiedziałam z uśmiechem.
Pobiegliśmy do lasu. Zauważyliśmy dwa jelenie. Ja rzuciłam się na
jednego, a Remus na drugiego. Od razu pojęłam, że jest zarówno silny jak
i szybki. Gdy już obydwa jelenie były zabite jednego zjedliśmy, a
drugiego postanowiliśmy zanieść do spiżarni.
-Ty bierzesz na plecy, czy ja?-spytałam. -Może ja wezmę... Nie wiem czy dasz radę-dodał parodiowym tonem. -O czekaj, ty!-powiedziałam ze śmiechem.Przewróciłam go na plecy- I co? -Nadal nie dasz rady!-zaczął się śmiać-A tego to już nie pokonasz!-dodał i zaczął mnie łaskotać. Oboje pokładaliśmy się ze śmiechu-D... dobra... Remus... Remus, dość!!-nie mogłam wytrzymać. -Bo? -Bo będziesz nosić tego jelenia po 100 razy!!-serio, szliśmy z nim już ze 4 razy... Przez śmiech ciągle spadał z grzbietu Remusa. -Dobra...-w końcu się powstrzymał. Nieśliśmy go trochę, a gdy byliśmy na miejscu zostawiliśmy go tam. -Idziemy się jeszcze gdzieś przejść?-spytałam. <<Remus?>> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz