wtorek, 22 stycznia 2013

Od John'a CD historii Evy

Było mi naprawdę przykro i głupio, że to przeze mnie ten niedźwiedź nas zaatakował i zranił panią Miraly. Ale po chwili na coś wpadłem... Pobiegłem na tamto miejsce. Słyszałem za sobą tylko krzyki mamy. Nie zważałem na nie jednak. Podbiegłem do niedźwiedzia. Był już nieżywy, ale zacząłem go oglądać pod różnymi kątami. Na jego plecach coś zauważyłem. Był to liść... Był jakby... przyklejony do futra niedźwiedzia. Dotknąłem go łapką i poczułem dreszcze. Nic się jednak nie stało. Dotknąłem go ponownie i doznałem wizji. Znajdowałem się na polanie. Nagle podbiegł do mnie jakiś człowiek. Zabrał mnie i pobiegł prosto. Zauważyłem niedźwiedzia. Byłem pewien, że to ten sam niedźwiedź, który jest teraz martwy. Człowiek wyciągnął taki jakiś... Plastikowy chyba sprzęt. Usłyszałem strzał i niedźwiedź się odwrócił. Człowiek cisnął mną w niego. Otworzyłem oczy i zacząłem ruszać łapami. Nadal miałem wizję. Ale teraz.... Byłem jakby zielonym wilczkiem podobnym do liścia. Zamknąłem i otworzyłem mocno oczy. Już byłem sobą, a obok mnie siedziało moje rodzeństwo. Spojrzałem na liść. Zacząłem go łaskotać. Po chwili rozwinął się i ukazała się mała zielona wadera.
-Skąd wiedziałeś?-spytała Luna.
-M-miałem wizję...-odpowiedziałem, sam tego nie do końca świadomy.
<<Justin lub Eva, dokończcie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz