-Pewnie-odpowiedziałem, po czym się zastanowiłem- Chodź za mną!-i
niewiele myśląc zacząłem biec. Bella podążała za mną. Kierowałem się
prosto w stronę jeziorka. Gdy byliśmy prawie na miejscu przyspieszyłem.
Jednym mocnym odepchnięciem skoczyłem do wody. Wylądowałem w niej z
wielkim pluskiem. Zanurkowałem a chwilkę, a gdy z powrotem się
wynurzyłem, zauważyłem Bellę stojącą na brzegu. Podpłynąłem i ochlapałem
ją wodą. Weszła do wody i zaczęliśmy się chlapać i śmiać na dobre.
Kiedy wyszliśmy cali mokrzy, słońce już zachodziło. Coś głupiego, ale i
zarazem wspaniałego wpadło mi do głowy.
-Chodź, pójdziemy w jeszcze jedno miejsce-powiedziałem do Belli.
-Dobra-uśmiechnęła się. Przy zachodzie słońca była jeszcze piękniejsza.
Puściłem się pędem. Gdy byliśmy na miejscu gwałtownie wyhamowałem, przez
co mało się nie wywaliłem. Usłyszałem zza siebie śmiech Belli. Byliśmy
na miejscu... Wokół nas rosły drzewa. Siedliśmy koło siebie. Tuż przy
m,nie rósł piękny kwiatek. Wyrwałem go i włożyłem Belli za ucho.
-Bella-zacząłem niepewnie- Wiem, że znamy się dopiero dzień, może
więcej. Szczerze, to nie liczę czasu spędzanego z Tobą, ale wracając.
Zakochałem się w Tobie... Będziesz moją partnerką?
<<Bella?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz