Wieczorem siedziałam sama w jaskini, bo Adreoo poszedł bawić się na polanie.Zaczęłam płakać na myśl o tym że innym układa się życie i maja swoje połówki.Myślałam że kiedy przygarnę pod swoją opiekę malca,
jakoś o tym zapomnę ale tak się nie stało.Nagle usłyszałam znajomy głos.
-Cześć Miraly. - Z jej głosu wynikało że była szczęśliwa, ale się mną martwiła. - Dlaczego płaczesz?
-Nie płaczę, tylko... - Nie zdążyłam powiedzieć, bo Isa mi przerwała.
-Nie kłam że nie płaczesz.Bo chyba nie jestem ślepa co? - Zapytała radosnym głosem i się uśmiechnęła.
-No niech ci będzie, płaczę. - Powiedziałam zrezygnowana pochlipując cicho.
-A z jakiego to powodu?
-Ah, Isa choć bym miała ci tłumaczyć to i tak nie zrozumiesz. - Powiedziałam głosem, bez odrobiny uczuć.
-Może jednak zrozumiem. - Powiedziała zachęcająco.Poddana, wyjaśniłam jej wszystko i gdy skończyłyśmy rozmawiać, ona zamarła w bezruchu i rozmyślała.
-Nad czym myślisz? - Spytałam ją.
-Mira, przecież ten nowy Vick.Podobasz się mu! - Powiedziała ożywiona.
-Ale to nie znaczy że on mi też, a to co zdarzyło się w lesie, to nie moja wina. - Powiedziałam naburmuszona.A ona zrezygnowana powiedziała:
<Isa, masz jakiś nowy pomysł?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz