Wyszłyśmy z Miraly od Arisy ze spuszczonymi głowami. Przeszłyśmy
kawałek, kiedy poczułam ból brzucha. Sądziłam że zaraz ustaną tak jak
zwykle, więc nie przejmowałam się nimi. Po pewnym czasie zauważyłam
jednak że staje się coraz silniejszy.
-Auć-szepnęłam stając.
-Co jest?-spytała Mira.
-Nie wiem...-trochę się przestraszyłam. Nagle przeszła mi przez głowę myśl- Chyba...
-Nie mów że to już...
-Chyba tak-spojrzałam na nią z lekkim strachem.
-Chodź-powiedziała prowadząc mnie do jaskini. W tej chwili podbiegł do nas Remus.
-Co się dzieje?-spytał.
-Rodzę-powiedziałam. Remus gdy to usłyszał, zemdlał. Weszłam do jaskini i położyłam się.
---Po kilku godzinach---
Urodziłam cztery szczeniaki... Dwie wadery i dwa basiory. Remus zdążył
się ocknąć. Wszedł do jaskini i patrzył to na mnie, to na szczeniaki.
-Jak je nazwiemy?-spytał po chwili ciszy.
-Hmmm... Ten basior to będzie Justin, a ta wadera... Eva-powiedziałam.
-A ten basior to John, a wadera Luna-powiedział z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz